Recenzja książki: Ślady krwi

Recenzuje: Aleksandra Urbańczyk

W blaknącym blasku miejskiego zmierzchu siwiejący mężczyzna tkwił nieruchomo w sfatygowanym fotelu. Drzemał, marzył lub nie żył
 
Kanada, Toronto i mieszkanie w niezbyt zamożnej dzielnicy. Można rozejrzeć się dyskretnie, ale i tak zapewne dojdziemy do wniosku, że poza pudłem z książkami nie wyróżnia tego miejsca nic szczególnego. Raczej pustawo i głucho. Kim jest śpiący mężczyzna? To polski emigrant, człowiek w średnim wieku, intelektualista, samotnik z wyboru, wrażliwy i chorobliwie drażliwy neurastenik – Henryk Harsynowicz, bohater powieści.
 
Dlaczego mieszka sam, skoro ma rodzinę? Dużo by o tym mówić, zdradzę tylko, że Henryk musiał się trochę postarać, nim wszyscy go opuścili. Jego przeszłość autor ujawnia raczej zdawkowo, ale przyczyny wyjazdu z kraju oraz odejścia najbliższych przedstawił dość dokładnie. Cofnijmy się zatem w czasie…
 
W młodości Henryk, protegowany przez ojca, prominentnego ubeka, nawiązał współpracę z tajną policją peerelu. Był to krótki incydent, bo wkrótce (na złość ojcu?) przeszedł na „jasną stronę mocy” i zaczął działalność w Solidarności. W ‘81 roku został internowany, a swoje uwięzienie paradoksalnie uznał za przepustkę do wolności i zwolnienie z obowiązku utrzymywania rodziny. W końcu, jeżeli można liczyć na zamożnego ojca… W stosunkowo bezbolesny i łatwy sposób Henryk „zapisał się w historii”. Spłynęła na niego sława bohatera walczącego o wolność, mógł więc do woli wdziewać maskę męczennika i zasłaniać się statusem ofiary. Tę sytuację potraktował i przyjął jako dar od losu. Zamierzał z niego korzystać, czerpać pełnymi garściami, wycisnąć do cna.
 
Nie myślał o emigracji, ale poddał się (z wyrachowania?) namowom żony. Wyjechał wbrew sobie, więc nadal mógł odgrywać żałosny spektakl, w którym obsadził się w roli ofiary. Zaczął popadać w marazm, powoli wypuszczał życie z rąk. Z żalem, lecz bezczynnie obserwował proces oddalania się ukochanej kobiety i dzieci. Wreszcie utkwił w martwym punkcie i poddał się bezwolnemu „dryfowi” przez życie. Wydawać by się mogło, że w momencie, gdy go poznajemy, nie jest zdolny do żadnego działania, że w swoim fotelu tylko „drzemie i marzy”. W zasadzie chyba nawet „nie żyje”…
 
Czytelnik raczej nie zdoła polubić Henryka ani nie będzie się z nim identyfikował. Nie jest to możliwe, gdyż postać głównego bohatera to narodowy mit romantycznego wojownika, ukazany w krzywym zwierciadle. Spójrzmy uważniej: wtedy w głębi lustra, tuż obok Henryka dostrzec będziemy mogli odbicie autora oraz błysk kpiny w jego oku… Próbujemy zrozumieć abnegację bohatera, chociaż wymyka się on jednoznacznej interpretacji. To przecież wrażliwy i uczuciowy człowiek, zastanawiamy się więc, co z nim jest nie tak... Wydaje się, że on sam nie rozumie i nie potrafi ustalić własnej tożsamości.
 
Skoro nic go w Kanadzie nie trzyma, może powinien wrócić do kraju? Henryk marzy o powrocie od chwili wyjazdu, ale nie potrafi wykrzesać z siebie energii, by podjąć kroki w tym kierunku. Trwałby zapewne w tym stanie nadal, gdyby nie nadarzająca się okazja - znakomity pretekst w postaci biletu na samolot wraz zaproszeniem do objęcia spadku po ojcu… W tym momencie zaczyna się właściwa akcja książki.
 
Oto Henryk Harsynowicz, syn marnotrawny, po prawie trzydziestu latach powraca do Polski. Przyjeżdża jako obywatel Kanady, bez utraconego polskiego paszportu. Spotyka się z prawnikiem, kolejno odwiedza członków rodziny i rozpoczyna procedurę przejęcia spadku i odzyskania obywatelstwa. Powieść rozwija się na wielu płaszczyznach. Poszukując jakiegokolwiek dokumentu potwierdzającego tożsamość, Henryk wciągnięty zostaje w tryby biurokracji, której nie powstydziłby się Franz Kafka. Odwiedzając członków rodziny rozproszonych po kraju, poznaje wstrząsające dzieje swojej babki i matki (matek?). Wydeptuje ścieżki do urzędów, błądzi, trafia w ślepe zaułki, a wokół niego rozgrywają się wydarzenia o posmaku sensacyjnym...
 
Czytelnik wraz z bohaterem poznaje powojenną historię Polski, szczególnie te jej wątki, o których niechętnie mówią szkolne podręczniki. Przekonujemy się, że na jej niezwykły dramatyzm wpływ miało niełatwe sąsiedztwo z Rosją, Niemcami i Ukrainą. Niepoślednie znaczenie miały także kontrowersyjne decyzje samych Polaków. Zaangażowanie w walkę o niepodległość albo bierne poddanie się obcej indoktrynacji niejednokrotnie stawiały członków rodzin po przeciwnych stronach barykady…
 
Krok po kroku Henryk odkrywa zagmatwane losy własnego ojca i charakter machiny, w której działalność był wplątany. Zaczyna rozumieć rozmiary terroru, jaki Józef stosował wobec rodziny i przyczyny utrzymywania w tajemnicy jego poczynań. Henryk musi intensywnie informacje te przyswoić i poukładać. Odkłamać. Rozpoczyna się proces jego wewnętrznego oczyszczenia i uzdrawiania. Czy pozwoli mu to postąpić w sposób właściwy i przyzwoity chociaż raz w życiu? Czy dowie się, kim naprawdę jest? Czy będzie mógł głęboko odetchnąć i zacząć żyć pełną piersią?
 
Niebanalną rolę w powieści odgrywają kobiety. To znany fakt, że mężczyźni tworzą historię, ale kobiety ponoszą konsekwencje ich wyborów. Autor stworzył wspaniałą galerię postaci: Salomea, Katarzyna, Tamara, Bożena, Halina… To strażniczki domowego ogniska, powierniczki rodowych tajemnic, kontynuatorki tradycji… Ale to także osoby silne, potrafiące odwrócić bieg wydarzeń. Potrafią w obronie bliskich rzucić się w objęcia śmierci, czasem z pokorą dźwigać los, a niekiedy po prostu zwyczajnie odchodzą…
 
Ślady krwi to powieść wielowątkowa i wieloznaczna. Znajdziemy w niej fascynujące opisy przyrody i wprawnie uchwycony stan ducha poszczególnych bohaterów, obraz polskiego społeczeństwa, krytykę przywar narodowych, a także ukrytą między wierszami – niezbyt wysoko ocenianą – kondycję współczesnej literatury.
 
Książka napisana jest piękną polszczyzną, to proza najwyższych lotów, wyróżniająca się celnością obserwacji, urzekająca precyzją i elegancją słowa. Lektura jest czasem gorzka, kontrowersyjna i niejednoznaczna. Bezpardonowo piętnuje przywary i mity narodowe, a przedstawiając trudne dzieje narodu, daleka jest od stereotypów. Mimo to czyta się ją dobrze. Autor debiutuje jako prozaik, a czyni to z odwagą i klasą.
 
Niezwykle jasne i precyzyjne jest przesłanie książki: nie możemy, niestety, zmienić historii, ale powinniśmy ją przyjąć z całym „dobrodziejstwem inwentarza”. Polkowski udowadnia, że prawda ma właściwości terapeutyczne. Pozwoliła Henrykowi zrozumieć, kim jest i dokonać wyboru. Jeśli poznamy odkłamane losy naszych przodków, wiele będziemy musieli odrzucić, wiele potępić i jeszcze więcej wybaczyć. Będziemy mogli jednak świadomie wybrać z przeszłości to, co dla nas dobre i być może unikniemy powielania błędów naszych protoplastów.
 
 
http://ksiazkioli.blogspot.com/2013/06/prawda-was-wyzwoli.html

Kup książkę Ślady krwi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Ślady krwi
Książka
Ślady krwi
Jan Polkowski
Inne książki autora
Głosy
Jan Polkowski0
Okładka ksiązki - Głosy

"Głosy" - książka, w której przemawiają zabici na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku i ich najbliżsi. Ten wielogłosowy poemat pointowany jest przez rodzaj poetyckiego...

Cantus
Jan Polkowski0
Okładka ksiązki - Cantus

Niespodzianka końca dekady: Jan Polkowski redivivus! Po prawie 20 latach milczenia, kiedy już się wydawało, że porzucił poezję raz na zawsze... (...) Tymczasem...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy