Tom „Miód i wosk” Krzysztofa Lipowskiego odbiera się jednocześnie na kilku płaszczyznach. Z jednej strony wpływa na czytelników sugestywna fabuła, kolejny powrót do relacji polsko-niemieckich z czasów drugiej wojny światowej – powrót, ale absolutnie nie powtórzenie; wizji przeszłości nadaje bowiem Lipowski nową jakość, rzeczywistość przybiera słabo dotąd znane oblicze, a każda próba zagłębienia się w groźną historię oznacza kolejne wstrząsające doświadczenia. Z drugiej strony oddziałuje autor na zmysły czytelników, synestezyjność wpływa silnie przede wszystkim na dotyk i słuch literacki odbiorców. Nie ma tu muzyczności, o jakiej mówi się na przykład w przypadku dzieł Iwaszkiewicza – Lipowski operuje przede wszystkim ciszą.
Niedostrzegalny w pierwszym planie rozkład głosek sprawia, że nawet podczas bezgłośnej lektury ujawnia się płaszczyzna brzmienia, doskonale zresztą dopasowana do treści. Kiedy motywem przewodnim opowiadania staje się śmierć ojca, ton narratora zniża się bez jakichkolwiek eksplikowanych wskazówek do szeptu – i taki pozostaje przez kolejne sekwencje. Bohaterowie Lipowskiego zaczynają mówić miękko i ostrożnie, do tekstu nie ma wstępu zwykły codzienny gwar. Tak samo jak odizolowany jest od świata zewnętrznego umierający, i czytelnicy nie mogą usłyszeć głośniejszych dźwięków. Ciszę umie autor potęgować i podkreślać – sfunkcjonalizował tu nawet tykanie zegara, jedyny monotonny i odczuwalny dźwięk. A przy tym w narracji nie skupia się zupełnie na regulowaniu głośności, po prostu przedstawia kruchość istnienia w obliczu wieczności: taki szczegół jak dźwięki wydaje się być dla niego nieważny.
Jest i w tomie „Miód i wosk” zakodowany ruch – ruch ku śmierci, ruch rozumiany prozaicznie, jako wyjazd na front, ruch myśli (w tym i myśli filozoficznej), gra świateł i cykliczny ruch czasu. Ten miarowy, spokojny rytm pokazują częste u Lipowskiego metafory osiadania (pyłu, kurzu, popiołu czy przenośnego: niepokoju). Jednostajny ruch ku ziemi narzuca pewne wyciszenie czy uspokojenie – nawet jeśli frazy nie potwierdzają eksplikowanego sensu opisów. Zachwycam się stylem Lipowskiego, bo przepracował autor metody mówienia o niewygodnych czy przykrych sprawach tak, jakby tworzył wiersz.
Poetyckość „Miodu i wosku” zauważalna jest od pierwszych stron, nie ukrywam, że urzeka. Urzeka, bo nie ma tu pojedynku czy sprzeczności między brzmieniem i treścią, idealna harmonia sprawia, że chłoną czytelnicy te dwie sfery w tym samym czasie. Tyle że istnienia warstwy dźwiękowej, tego stylistycznego naddatku, nie muszą sobie uświadamiać. Nie oznacza to, że cała książka napisana jest stałym, niezmiennym językiem. Zmienia Lipowski style narracji, modyfikuje je w zależności od tego, czego dotyczy dana partia książki. Pierwsza, najdłuższa część, to rodzaj literackiego rozbudowanego nekrologu. Rozłożone w czasie umieranie ojca staje się pretekstem do reminiscencji. W małym nadmorskim miasteczku żyją obok siebie Niemcy i Polacy. Spokojną egzystencję całkowicie zmienia wybuch II wojny światowej. Niezrozumiałe zmiany zakłócają rytm życia dzieci – które nie pojmują cichej wojny toczącej się między progermańską ciotką a ojcem-Polakiem, które nie wiedzą, dlaczego płyty nagrobne z żydowskiego cmentarza stały się nagle ulicznym brukiem, które wreszcie nie mają pojęcia, dlaczego znikają z miasta kolejni Żydzi.
Inne opowiadania dotyczą między innymi wysłania studenta teologii na front wschodni, nadmiernej wiary niemieckich profesorów w ideologię nazistowską czy ślepego zapatrzenia młodej dziewczyny w fuhrera. Lipowski zdecydowanie odcina się od stereotypów myślowych związanych z polsko-niemieckimi stosunkami, ukazuje złożoność ludzkiej natury i komplikacje, jakie niespodziewanie wyniknąć mogą z fascynacji niesłusznymi postawami. Woli Lipowski symbol i niedopowiedzenie niż pełne wyjaśnienia, skłania się ku budowaniu nastrojów, mniej uwagi poświęcając wydarzeniom. Woli subtelne metafory niż obiektywną relację, cenniejsza jest dla niego sfera psychologiczna niż sama fabuła.
„Miód i wosk” to ważna pozycja na rynku literatury pięknej, a jej autor zasługuje na uwagę. Książka nie pozostawi nikogo obojętnym na wątki historyczne, eschatologiczne, ale i na uroki języka. Wśród wielu wartości, jakie prezentuje „Miód i wosk”, właśnie sferę stylistycznego ukształtowania w połączeniu z analizami psychiki uważam za najważniejszą.
Ostatnia podróż, ostatnie spotkanie, ostatni list... Opowiadania i eseje Lipowskiego spaja aura smutku i żalu, przeczucia nieuchronnie zbliżającego...
Sztuka Bronisława Wojciecha Linkego domaga się dziś wysłowienia. Jest to sztuka bogata i różnorodna. Spoglądając na nią, współczesny odbiorca musi doznawać...