Recenzja książki: Krzyk pod wodą

Recenzuje: Sylwia Szymkiewicz - Borowska

Czasem wydaje się nam, że żyjemy w zupełnie niegroźnym, zdrowym społeczeństwie. Jesteśmy niemal pewni, że otaczający nas ludzie są godnymi zaufania, „normalnymi” istotami. Zło, które panoszy się na świecie, nie dotyka nikogo z bliskiego nam otoczenia, w związku z czym odnosi się wrażenie, że nie może wydarzyć się nam nic złego. To właśnie w takich, zupełnie beztroskich chwilach, zwykle ma miejsce tragedia. I już nic nie jest jak dawniej. 

Katrine Wraa ewidentnie potrzebowała odciąć się od rzeczywistości. W końcu ile mogła wytrzymać z napastliwą, najmądrzejszą na świecie szefową, której zdanie zawsze było najważniejsze? Jedno jest pewne: Caroline Stone, konsultant angielskiej policji do spraw profilowania, nie jest osobą, z którą łatwo by było pracować. To właśnie z powodu pogarszających się stosunków na linii Katrine-Caroline ta pierwsza pakuje walizki i wyjeżdża, gdzie ją oczy poniosą. Tak właśnie zdolna pani psycholog trafia nad Morze Czerwone, do urokliwej miejscowości Szarm asz-Szajch. Na miejscu poznaje przystojnego Australijczyka, instruktora nurkowania, któremu od razu wpada w oko. To właśnie Ian wyciąga ją z psychicznego dołka i pozwala trzeźwo spojrzeć na otaczającą ją rzeczywistość. Jak jednak od dawien dawna wiadomo, od własnego życia uciec się nie da. Również Katerin się to nie udało. Niekończący się korowód telefonów od szefowej, a w zasadzie już prawie byłej szefowej, doprowadzał ją do szału. Jednak pewnego zimowego poranka, między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem, znalazła na swojej automatycznej sekretarce informację zupełnie odmienną. Taką, dzięki której ponownie się obudziła i otworzyła na świat. Zadzwonił do niej nie kto inny, tylko sam szef Wydziału Zabójstw kopenhaskiej policji, Per Kragh. Poznała go jakiś czas wcześniej na jednej z licznych konferencji. Jak się okazało, duńska policja pozyskała środki na zatrudnienie psychologa, eksperta od profilowania z dużym doświadczeniem. A takim właśnie ekspertem była właśnie Wraa. W ciągu ostatnich lat przywykła ona do działania w ekstremalnych warunkach, do codziennego stykania się z seryjnymi mordercami i psychopatami. Od momentu przyjęcia nowego stanowiska, jej życie ponownie nabrało tempa. Niemal ekspresowo udało się jej sprowadzić do Danii, a już pierwszego dnia jej pracy, jeszcze nim przydzielono ją do przyszłego partnera – Jensa Hogha, wrzucono ją na głęboką wodę. W jednym z miasteczek w okolicach Kopenhagi doszło do brutalnego morderstwa, w którym zginął znany i ceniony położnik – Mads Winther. To właśnie Katrine wraz z Jensem miała dociec, kto chciał go zabić i czemu zdecydował się to zrobić.

Krzyk pod wodą wciąga od pierwszych stron niczym morska toń. Książka napisana została językiem przystępnym. Każde niemal zdanie niesie ogrom emocji, które sprawiają, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Gdy czytelnik usiłuje oderwać się od lektury, nie potrafi zapomnieć o odłożonej właśnie książce. Przez cały czas zadaje sobie pytania: co się wydarzy dalej, kto zabił, kim jest psychopata, czy zginie więcej osób? Wszystkie sceny przedstawione są bardzo obrazowo. Dodatkowym atutem powieści jest to, że jej akcja rozgrywa się w zasadzie w ciągu kilku dni, nie ma więc czasu na zbędne rozciąganie biegu wydarzeń. Autorzy zarysowali również w powieści kilka pobocznych wątków, które zapewne będą miały rozwinięcie w kolejnych częściach serii. Bo Krzyk pod wodą jest wstępem do nowego skandynawskiego cyklu kryminałów. Cyklu, który stanowił będzie z pewnością lekturą obowiązkową dla wszystkich miłośników gatunku.