W szwedzkich książeczkach obrazkowych dla dzieci rysują się dwa nurty opowiadania. Pierwszy stanowią ciepłe historyjki, całkowicie pozbawione motywu dziecięcych trosk, prezentujące świat tylko z pozytywnej strony. Drugim rodzajem są bajki poruszające niepopularne dotąd w literaturze czwartej kwestie.
Pija Lindenbaum w „Igorze i lalkach” postanowiła rozprawić się ze stereotypami w wychowaniu maluchów. Igor to przedszkolak, który świetnie gra w piłkę. Potajemnie jednak marzy o tym, żeby razem z koleżankami pobawić się lalką barbie. Kiedy wreszcie dziewczynki dopuszczą go do swojego grona, będzie mógł nie tylko uczestniczyć w ich zabawach z lalkami, ale i w innych fascynujących wydarzeniach. Na przykład… w przebieraniu się za księżniczki.
Autorka kilka razy przełamuje tabu obyczajowe. Dzieci bawią się w łazience rozebranymi lalkami, potem udają poród zabawek (jednej z barbie maluchy wyciągają spomiędzy nóg klopsika, innej – paluszka rybnego). Wreszcie Igor stroi się w dziewczyńskie fatałaszki, co przypadkiem zaobserwowali jego koledzy. Tu Pija Lindenbaum uderza w optymistyczne tony, zupełnie oddalając psychologię „tłumu”: koledzy Igora kompletnie ignorują niezwykłość zabawy chłopca (mimo że ten ucieka przed nimi do toalety) i sami przebierają się w stroje księżniczek. Nie uwzględnia się okrucieństwa dzieci i tego, jak potrafią ranić rówieśników, którzy zachowają się inaczej niż wszyscy. To dlatego cała książka kończy się dobrze, a Igor po zabawach lalkami może iść na boisko i grać z chłopakami w piłkę.
Pija Lindenbaum jest także autorką ilustracji i w nich dopowiada to, co trudno byłoby wyjaśnić jej bezpośrednio w tekście. Dotyczy to przede wszystkim portretu ojca Igora. To mężczyzna mocno przerysowany. Ogromny, szeroki w barach, ubrany w spodnie moro (takie same nosi jego pacyfistycznie nastawiony do świata synek). Tata Igora cieszy się, gdy chłopiec bije się z kolegami – i stale podsuwa mu piłkę, nie dopuszcza natomiast do siebie myśli, że jego syn mógłby interesować się „babskimi” zabawami (dlatego moment, w którym Igor decyduje się przeciwstawić ojcu i zamiast piłki zabiera do przedszkola lalkę jest tu dość zaskakujący). Lindenbaum modyfikuje także inne elementy opowieści – gdy dziewczynki bawią się w łazience lalkami, rozrzucone ubranka zabawek leżą na podłodze, w centralnym punkcie rysunku: kompozycja obrazka pozwala opowiedzieć to, czego nie ma bezpośrednio w tekście.
W „Igorze i lalkach” królują bardzo krótkie zdania: to wręcz poszatkowana narracja, szybka i pozbawiona opisów. „Chłopaki biorą się do siłowania. Znają dużo chwytów. Chcą, żeby Igor bił się z nimi” – ten telegraficzny styl wydaje się najbardziej odpowiedni do historyjki obrazkowej. Paradoksalnie, ten właśnie rodzaj opowieści okazuje się najbardziej sugestywny, trafi do przekonania małym odbiorcom. Zakamarki proponują tym razem książkę odważną i bezkompromisową, chociaż maluchy nie dopatrzą się w niej treści wywrotowych – bo przecież w prezentowanych zabawach nie widzą nic zdrożnego. Być może jest publikacja „Igor i lalki” bardziej nawet podpowiedzią dla dorosłych, którzy hamują rozwój dzieci ukształtowanymi przez konwencję oczekiwaniami.
Izabela Mikrut
Czy fajnie jest mieć rodzeństwo? Tak myśli Nusia. Aż pewnego dnia na progu swojego domu spotyka trzy łosie i postanawia, że zostaną jej starszymi braćmi...
Czy wszystkie dzieci lubią się kąpać? Tak twierdzi tata. Ale Nusia, która właśnie wyjechała z rodzicami na wakacje, wcale nie chce się kąpać. Najchętniej...