"Dla Nikity" to debiut Poliny Daszkowej na polskim rynku wydawniczym. Powieść ta została wydana w Rosji (jako "Zołotoj piesok" czyli "Złoty piasek" - zmiana tytułu jest wynikiem tłumaczenia, którego dokonano z języka niemieckiego, a nie z oryginału) dziesięć lat temu i osiągnęła tam niezłe wyniki sprzedaży, choć miejmy świadomość tego, że literatura popularna sprzedająca się w Rosji w milionach egzemplarzy to nic dziwnego, przecież tamten rynek jest ogromny. Ogromny i - przynajmniej jeśli chodzi o kryminały - zdominowany przez pisarki.
Kobiecość tego kryminału jest wyraźna, objawia się tak w sposobie konstruowania fabuły, jak i w rysach bohaterów. Feminizacja kryminału sprawia, że nie jest on precyzyjnie wyrysowaną i wyliczoną zagadką, kryminalną machiną, która produkuje napięcie, by doprowadzić do kulminacji i późniejszego uczucia ulgi. Tutaj elementy sygnalizujące rozwiązanie są czasem nazbyt oczywiste i realnego zaskoczenia nie ma. Tym bardziej, że autorka wprowadza bardzo dużo wątków wzajemnie się przeplatających. W tym chaosie zdarzeń i retardacji, wzbogaconym jeszcze o nadmierną ilość zbiegów okoliczności, kolejne sploty tracą na sile. Owszem, są konsekwentne, pisarka nie gubi się w tej plątaninie wątków, ale efekt w ten sposób wywołany jest nieciekawy, choć sam zabieg zwraca uwagę i decyduje o pewnej oryginalności dzieła. Braki jednak nadrabia pogłębiony rys psychologiczny bohaterów.
Skupienie uwagi na emocjonalnej stronie postaci czyni je bardziej realnymi, mniej papierowymi i schematycznymi. Jednocześnie zmieszczenie ich na 300 stronach, w różnych wątkach, jest niezmiernie wyczerpujące. Stąd w powieści minimalna liczba bohaterów. To ograniczenie zmusiło do nadania im różnych ról, różnych twarzy i - niestety - trochę podważyło ich autentyczność. O ile zwykle postaci z kryminałów są słabo zarysowane, to tutaj mamy nadmiar rysów, które zachodzą na siebie i składają się na zbiorową schizofrenię.
Polina Daszkowa jest w Polsce (a może i globalnie) reklamowana jako "królowa rosyjskiego kryminału obyczajowego". Owa "obyczajowość" opiera się na wyraźnie zarysowanym tle jej książek. W "Dla Nikity" mamy przedstawiony świat polityki i kultury Rosji lat 70. i 90. Zderzenie dwóch światów wypada bardzo ciekawie, bo demaskuje pozorność różnic. O ile w latach 70. rządziły komunistyczne organizacje państwowe, o tyle lata 90. to nadal świat brudnych interesów, mafii i przestępczości, tyle, że pod płaszczykiem legalnej państwowości. Warto jednak zauważyć, że obraz Rosji kreślony przez Daszkową jest bardzo jednostronny, brudny, parszywy. Zarazem stanowi potwierdzenie oczekiwań Zachodu. Zachód chce widzieć Rosję w ten sposób, dlatego książki tej autorki dobrze sprzedają się w Niemczech czy Francji i pewnie dobrze sprzedadzą się w Polsce.