Recenzja książki: Antarabhawa

Recenzuje: Piotr Piekarski

Musieli być niewidzialni. Nie mogli niczym się wyróżniać, posiadać żadnych znaków szczególnych, nietypowo się ubierać. Musieli za wszelką cenę zachować spokój. Zachowywać się jak zwyczajni europejscy turyści na zagranicznych wakacjach w Azji. Wypoczęci, zrelaksowani. Trudno jednak o to, gdy jest się przemytnikiem, a towar przewozi się... wewnątrz własnego ciała.

Popkultura przyzwyczaiła nas do bardzo jednoznacznego obrazu przemytników. Albo są to demony zła, gangsterzy, bezlitośnie wykorzystujący przypadkowych ludzi, na których w razie „wpadki" spada cała wina, albo też współcześni romantyczni „piraci" walczący z systemem. Bohaterowie Antarabhawy Przemysława Szulgita również w pewnym sensie walczą z systemem. Z systemem, w którym dominują nierówności społeczne, w którym szanse mają wyłącznie ci, którzy mają pieniądze zarobione przez przodków. W którym prawo tylko usztywnia zastany porządek rzeczy. Łamie ludzi, zamiast gwarantować im dostatnie czy bezpieczne życie. Bohaterowie książki zwykle łamią więc prawo bez wahania, ale czynią to w ramach buntu przeciwko systemowi. Nikomu nie czynią krzywdy, nie okradają bowiem konkretnych ludzi, tylko wydumany konstrukt, jakim jest system. Tytułowa antarabhawa oznacza w sanskrycie przestrzeń między światami. Bohaterowie książki Przemysława Szulgita poruszają się między światami – Europą a Azją, ale też istnieją jakby właśnie poza światami, funkcjonują poza systemem. I poza prawem.

Dylematy moralne jednak pozostawmy na boku – pytania o słuszność postępowania bohaterów, o etykę pojawiają się w książce Szulgita niejako na marginesie, w postaci aluzji, cytatów, anegdot, czasem padają w dialogach. Autor sugeruje na przykład, że przemytnicy byli tak naprawdę bardzo potrzebni, by... ożywić gospodarkę. Ale w głównej mierze przedmiotem jego opowieści są przejaskrawione, oczywiście, ale jednak oparte na przeżyciach Szulgita i jego znajomych, doświadczenia przemytników działających w latach dziewięćdziesiątych XX wieku przede wszystkim na terenie krajów azjatyckich. Te zaś okazują się wyjątkowo barwne. Szulgit opisuje różne metody dokonywania przemytu. Przemytnicze know-how i how-to, lifehacki, sztuki i kruczki. Małe sukcesy, wielkie wpadki i ich – poważne lub mniej poważne – konsekwencje. Historie konkretnych ludzi, ich dramaty, porażki i sukcesy, smutki i radości.

Antarabhawa bywa – wbrew tytułowi – opowieścią mocno cielesną. Ci, którzy próbowali dokonywać przemytu, ukrywając towary chociażby w butach, bardzo często ponosili porażki. Przemyt ukrywano więc na przykład w książkach, ale świetnym miejscem ukrycia waluty czy złota bywało... ciało przemytnika. Miało to swoje wady: pojemność nie była nieograniczona, a i wpadki bywały czasem wyjątkowo widowiskowe. Niektóre więc obrazy przywoływane przez autora są na granicy dobrego smaku. Bywają groteskowe. Absurdalne. Bywa, że budzą uśmiech. Czasem – niedowierzanie. Są jednak swoistym dokumentem ukazującym czas, który nie tak dawno przecież przeminął. Świat, o którym większość czytelników mogła tylko słyszeć.

Jest Antarabhawa powieścią przemytniczą, którą czyta się jak dobrą książkę przygodową. Choć fabułę oparto na prawdziwych wydarzeniach, akcja toczy się tu wartko, a bohaterowie okazują się niezwykle barwni i autentycznie interesujący. Szulgit odtwarza też częściowo ich język i sposób mówienia, początkowo nieco egzotyczny dla przeciętnego czytelnika, jednak oswaja się go na ponad 500 stronach powieści. Wszystko to nadaje tej historii znamion autentyczności i wiarygodności.

Tagi: bóg

Kup książkę Antarabhawa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Antarabhawa
Książka
Antarabhawa
Przemysław Szulgit
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy