Życie Ewki S. w pigułce.
Tak minął następny rok. Wielkimi krokami zbliżał się moment ukończenia szkoły i wybór odpowiedniego liceum. Zrozumiała ,że jedynym wyjściem będzie złożenie dokumentów w liceum o profilu ścisłym i pójście na studia medyczne. Tam przecież jednym z przedmiotów musiała być łacina, którą musieli znać lekarze. Któż, jak nie ON, zna ten język. Rozpoczęła więc naukę w takim liceum. Teraz już bez problemów mogła stukać do drzwi księdza, prosząc go o pomoc w nauce łaciny. Nie odmawiał jej , lecz czasami, zwyczajnie, nie miał dla niej czasu. Ewka kończyła kolejne lata nauki, a jej platoniczna miłość nie malała. Z czasem zrozumiała, że dłużej w domu rodzinnym nie wytrzyma. Wtajemniczona w jej problemy rodzinne nauczycielka, pomogła w załatwieniu formalności i tak Ewka ukończyła szkołę w innym mieście, gdzie dostała miejsce w internacie. Niestety, na studia nie dostała się . Postanowiła kontynuować naukę w szkole pomaturalnej. Miała zostać rehabilitantką. Pomyślnie ukończyła naukę i zaczęła pracować w pobliskim szpitalu, z dala od rodzinnego miasta...
Człowiek, który był jej ideałem, ks.Wacław, poświęcił życie Bogu, leczył ludzkie dusze. Ona więc postanowiła leczyć ludzkie ciała, a przynajmniej przywracać im sprawność fizyczną. Wkrótce zwróciła uwagę na młodego chłopaka, który do końca życia miał być kaleką. Właściwie to on zwrócił uwagę na nią. Temu właśnie chłopakowi poświęciła swoje życie. Pobrali się. Jaka to była miłość? Trudno ją nazwać, bo znów była służącą, tym razem swojego męża - przecież potrzebował opieki. Urodziła mu syna i nadała mu imię Wacław - trochę niedzisiejsze, ale dla niej najpiękniejsze. Później urodziła mu jeszcze trzy dziewczynki.
Całe życie ofiarnie pracowała jako rehabilitantka, matka, żona. Teraz, kiedy już mogłaby odpocząć, okazało się, że przydałoby się w rodzinie więcej pieniędzy… Pojechała więc do bogatszego kraju, pielęgnować bogatszych od siebie. Pieniądze przysyła rodzinie. Przedwcześnie postarzała, siwa, zaniedbana wciąż walczyła, już nie o czyjąś miłość, tylko o wygodniejsze życie dla męża i dzieci. Sama już nie wiedziała po co i dlaczego…