Zwyczajnie - miłość (X) Coś
w lekką haleczkę Anna. Moment zakłopotania i Dawid uśmiechnął się odnajdując się w sytuacji.
- Dzień dobry. Pani jest pewnie mamą M… – tu miał powiedzieć Magdy, ale w porę zorientował się i dokończył – Michała. Ja jestem Dawid. Nie mieliśmy okazji jeszcze się poznać.
- Anna – kobieta odwzajemniła uśmiech i lewym ramieniem zasłaniając się nieco, prawą dłoń wyciągnęła na powitanie. – Dzień dobry. – uścisnął jej rękę - Sytuacja taka trochę – zaśmiała się wskazując na swój strój – Nie za bardzo jestem gotowa na spotkania z gośćmi, ale miło mi poznać. Do zobaczenia za chwilę, podczas śniadania. Tak?
- Do zobaczenia – wszedł do łazienki. Skorzystał, a wychodząc wpadł niemal na Magdę. Zatrzymali się naprzeciw siebie. Ubrana była w luźną piżamę. Objął ją z uśmiechem wzrokiem.
- Cześć. – przywitał się. – Jak tam nasze maleństwo? Nie dokucza dzisiaj?
- Cicho. – nakazała szeptem, ale z gniewem malującym się na twarzy – Chcę, żebyś stąd jak najszybciej poszedł. Miałeś mi dać czas na rozmowę z rodzicami. Pożegnaj się teraz i wyjdź – nakazała, a on spojrzał tak, jakby rozważał jej propozycję. Po chwili odpowiedział spokojnie.
- Zostałem zaproszony na śniadanie i chcę poznać twoich rodziców. Jednak zostanę.
- Jeżeli… - zaczęła, ale nie dokończyła, bo w przedpokoju pojawiła się znowu Anna. Tym razem w spodniach i koszuli. Objęła młodych wzrokiem.
- Madziu teraz ty idziesz do łazienki? Jak wyjdziesz przyjdź do kuchni, żeby mi pomóc przy śniadaniu. – Dobrze. Zaraz przyjdę. – uśmiechnęła się na przymus i weszła w drzwi pożądanego rano przybytku. Dawid wrócił do wcześniej zajmowanego pokoju i niepewnie spojrzał na Michała.
- Mogę tutaj? – spytał.
- No wejdź, skoro musisz. – mruknął Michał bez entuzjazmu i usiedli nieopodal siebie. Michał siedział przy biurku i przeglądał jakieś strony w Internecie. Dawid siedząc na kanapie wzrokiem lustrował przestrzeń. Na moment zapadła niezręczna cisza.
- Grasz na gitarze? – spytał w końcu Michał nie odrywając się od monitora.
- No, nie wiem. – Dawid wykonał dość niejednoznaczny grymas. – Grałem trochę w szkole średniej. Miałem czarnego stratocastera i próbowaliśmy coś tam z chłopakami, ale nie wyszło. Ojciec przerzucił mnie do innej szkoły w innym mieście i zespół się skończył. Teraz nawet nie wiem czy pamiętam cokolwiek. Dawno nie grałem.
- Tego się nie zapomina. Jak spróbujesz na pewno palce same ci przypomną.
- A mogę coś spróbować?
Michał zastanowił się przez chwilę, odwrócił się, zmierzył intruza wzrokiem, ale, że sam miał ochotę przekonać się jak przybysz radzi sobie z instrumentem wstał, wyciągnął zza szafy zwykłą gitarę akustyczną i podał mu.
- Na tym możesz sobie spróbować. – zawiadomił.
- Dobre i to – uśmiechnął się przybysz. Czuł, że jest wręcz zbyt miły i samego go to trochę raziło, ale w tym momencie bardzo mu zależało, aby wkupić się jakoś w łaski rodziny. Wziął gitarę i zaczął przymierzać się do zapamiętanych akordów. Czuł się jak na egzaminie, a w związku z tym za wiele wyjść nie mogło. Brzdąknął coś niepewnie raz, drugi, a za trzecim sam się skrzywił słysząc fałszywy ton. Odłożył gitarę.
- Nie. Chyba nie. Nie pamiętam. Nie będę się wygłupiał.
- Proponuję zacząć od gamy. To jest najlepsze rozgrzanie na każdy instrument.
Graliście kiedyś gamę na gitarze? Spróbujcie, a przekonacie się, że to wcale nie jest oczywista sprawa.
Dawid wziął ponownie gitarę. Otrzepał nadgarstki i dłonie, żeby się trochę rozluźnić, przeciągnął się i ponownie przymierzył do instrumentu. Zagrał gamę. Przypomniał sobie i to spowodowało, że nabrał trochę pewności siebie. Zaczął brzdąkać wybrane akordy i układy, które palce same podpowiadały. Zatrzymał si