Zwyczajnie - miłość (V) Trudna sprawa
Rano przed wyjściem na uczelnię ponownie zajrzała na pocztę elektroniczną i ku swemu zdumieniu znalazła tam dwie nieprzeczytane wiadomości od Dawida. „Nie masz pojęcia jak się cieszę, że napisałaś. Już zacząłem tracić nadzieję, że kiedykolwiek się odezwiesz. Przepraszam bardzo, że odpisuję dopiero teraz, ale mam nawał wszystkiego. Przygotowuję się do obrony pracy magisterskiej, zawody mieliśmy. Pracuję. Biorę nadgodziny. Istny kocioł, a do kompa dostęp mam tylko w bibliotece. Do tej pory nie mogę uwierzyć. Tego, że dziecko, to ja teraz nie planowałem, ale taki widocznie był boży plan i nie będę z nim dyskutował. Poradzimy sobie jakoś. Przylecę najszybciej jak będę mógł, ale to i tak najwcześniej za trzy tygodnie. Już nie mogę się doczekać, żeby Cię znowu zobaczyć.”- To była pierwsza wiadomość, a kilka godzin później nadesłana była kolejna: „Mam nadzieję, że się nie pogniewałaś, że ja tak mało entuzjastycznie o naszym dziecku. Cieszę się, tylko wiesz… jak już wszystko sobie zorganizujemy na pewno będę cieszył się bardziej. Chciałbym nam zbudować dobrą przyszłość. Bardzo chciałbym już tam być. Przylecę najszybciej jak będę mógł. Odezwij się proszę. Może umówimy się na jakąś rozmowę na skypie, albo na inne elektroniczne spotkanie. Chciałbym Cię chociaż zobaczyć. Daj mi tylko namiar i napisz jaki czas Ci odpowiada.” Magda obie wiadomości przeczytała szybko i szybko wrzuciła do kosza. Zaraz potem odnalazła w koszu, przeczytała jeszcze raz i usunęła całkowicie. Sportowiec w poplamionym podkoszulku lubiący imprezy. Tak go zapamiętała. Siedziała chwilę myśląc co odpisać, ale w tym momencie nie miała pomysłu. Niedopuszczalnym było, aby on tu się zjawił i żeby dowiedziała się o nim jej rodzina, ale zjawić się być może musiał dla załatwienia formalności w urzędzie i doprowadzenia do unieważnienia związku. Na razie musiała zbierać rzeczy i biec na zajęcia.
O odpowiedzi miała zamiar pomyśleć później.