Zmierzch bogów II
- Zostań tu. – polecił narzeczonej. – Ukryj się gdzieś i nie wychodź, dopóki nie wrócę.
- Co zamierzasz? – spytała zlękniona.
- Pomszczę Sammaela. Każdy Ezelejczyk, który stanie mi na drodze umrze. – odrzekł ponuro.
- Jesteś szalony! Zabiją cię! – próbowała powstać, lecz rybak ją powstrzymał.
- Nie. Może i posiadają lepsze uzbrojenie i są bardziej doświadczeni, ale nie mają tego, co posiadam ja. Nie znają uczucia miłości. Dzięki tobie, czuję w sobie ogromną moc i wolę przetrwania. Dzisiaj, nic mnie nie powstrzyma.
Po tych słowach, wkroczył w krainę śmierci, cierpienia i rozpaczy nie oglądając się za siebie. Wiedział, że gdyby tylko spojrzał na zapłakaną twarz Elleny, zwątpił by we wszystko, w co do tej pory wierzył. Porzucił by zemstę dla bezpiecznego schronienia. Zapomniał by poległego przyjaciela dla chwili spokoju i radości u boku narzeczonej. Był jednakże pewien, że to jedynie ułudne marzenia. Nigdy nie zaznałby w pełni miłości. Nie po tym, co zobaczył, nie po tym, co usłyszał i poczuł całym swym jestestwem. Tej nocy będzie zabijać, mając nadzieję na lepszą przyszłość.