Zauroczenie 3/4
- Coś ty zrobił? – drżącą ręką, po omacku zaczęłam szukać klamki samochodu i jak na złość nie mogłam jej znaleźć. Trzęsłam się cała, a on płakał. Krzyknął.
- Zginę w piekle! Wiem! Dlaczego mnie nie powstrzymałaś?! – spojrzał na mnie – Nie mogę wytrzymać tych głosów. Oni wciąż tu są i gadają. – Jednym ramieniem wciąż trzymając martwą głowę drugą próbował ogarnąć swoją własną, zatkać uszy. Przemknęła mi myśl, że za chwilę zamorduje mnie i chciałam uciec, tylko nie mogłam w ciemności znaleźć tej cholernej klamki, więc roztrzęsiona starałam się opanować i ułożyć coś sensownego, żeby go uspokoić.
- To nie jest koniec. Dopóki żyjesz wszystko możesz zmienić. Teraz musisz tylko jechać z tą głową na policję. Pokazać im.
- Zamkną mnie w pudle. Już nigdy stamtąd nie wyjdę.
- Uznają cię za niepoczytalnego, umieszczą cię w zakładzie, podadzą leki. Duchy ucichną, a ty odpoczniesz i wyjdziesz. Zaczniesz wszystko od początku. Tak? – znalazłam tę pieprzoną klamkę i wydostałam się. – Jedź teraz na policję.- zwróciłam się do niego – Oni ci pomogą. Ja… ja muszę… - odeszłam szybkim krokiem w stronę domu. Drżącymi rękami zamykałam furtkę na skobel, później wypuściłam pośpiesznie z kojca psa. Wielki, napastliwy dla obcych owczarek. Teraz dziękowałam Bogu, że go mam. Weszłam do domu, pozamykałam i zabarykadowałam drzwi, zamknęłam okna. Zajrzałam do dzieci. Spały w najlepsze. Spojrzałam na swoje ręce. Była na nich krew. Na moim ubraniu też. Wyjrzałam przez okno. Jego samochód odjechał. Poszłam do łazienki i zaczęłam się myć – cała, porządnie. Ubranie wrzuciłam do pralki, a później siedziałam i modliłam się, ogarnięta wciąż wizją tej głowy i tych oczu. Płakałam. On mógł zabić mnie i moje dzieci. Nie mogłam spać, nie mogłam zmrużyć oka. Wzięłam telefon. Zadzwonić na policję? Ale co miałam im powiedzieć? Nie wiem czy podał prawdziwe nazwisko, nie wiem gdzie mieszka i gdzie go szukać. Czy ta wystawa w ogóle była jego? Nie wiem dokąd pojechał. Nie wiem czy się zgłosi na komisariat. Poszłam do pokoju synka, przytuliłam go, pogładziłam włosy. Moje małe szczęście. Położyłam się obok niego. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Jak mogłam narazić tak dzieci? Przeryczałam do rana. Pralka w łazience buczała swoim charakterystycznym, przerywanym dźwiękiem, wirowała. Synek wtulił się we mnie. Boję się.