Zapach bzu cz-3
- Wiesz Renatka – odezwał się niepewnym głosem. – Tu przeżyłem, najpiękniejsze dni mojego życia. Czy mam szansę, by one znowu wróciły? – zaryzykował pytanie.
Uśmiechnęła się. Podeszła do niego, dotknęła palcami jego włosów i lekko odgarnęła z czoła.
- Nie Rafał – rzekła kręcąc głową. – Ty zbudowałeś pomiędzy nami potężny mur, którego nie da się wyburzyć. Nie kocham cię, miłość do ciebie na zawsze wygasła.
- Posłuchaj Renatka. Mamy urządzone mieszkanie i wszystko, co tylko potrzebne do szczęścia. A przede wszystkim mamy siebie, czy to już nie ma, dla ciebie żadnego znaczenia? Przecież zawsze powtarzaliśmy te słowa, czyżbyś zapomniała? Czy naprawdę, ten jeden niefortunny dzień, ma dla ciebie aż tak wielkie znaczenie? Powiedz proszę, co będzie z naszym mieszkaniem? Przecież cieszyliśmy się jak dzieci, dosłownie z wszystkiego.
- Ty mnie posłuchaj, Rafał. Jeżeli chodzi o meble i całą resztę, to możesz wynająć samochód i zabrać wszystko. A mieszkanie w każdej chwili możemy zamienić na dwa mniejsze. Więc gdy to przemyślisz, to daj mi znać, tata się tym zajmie.
- Nie mogę w to uwierzyć, by pomiędzy nami się nie ułożyło. Pomyśl, my jesteśmy dla siebie stworzeni. Ja nie zaznam szczęścia przy innej kobiecie, a ty przy żadnym mężczyźnie.
- Być może – syknęła przez zaciśnięte zęby.
- Chcę żebyś wiedziała, będę cierpliwie czekał. I święcie wierzę, że nadejdzie taki dzień, który złączy nas na nowo.
- To możesz długo czekać i wątpię, byś się kiedykolwiek doczekał.
- Przysięgam, będę czekał na ten dzień aż do śmierci – powiedział i zaczął szykować się do wyjścia.
Obrzuciła go piorunującym spojrzeniem.
- Puste słowa – wzruszyła ramionami.
- Nie przeczę, nieraz mi się wymknie jakieś puste słówko, ale zazwyczaj dochowuje przysięgi.
Renata w milczeniu odprowadziła go do drzwi. Przez chwilę zdawało się jej, jakby chciał ją pocałować. Na wszelki wypadek odsunęła się od niego i odwróciła głowę. Gdy wyszedł zrobiło jej się lżej na sercu. Może dlatego, że powiedziała mu wszystko, co chciała powiedzieć? Uśmiechnęła się z wyrazem zadowolenia. Przecież powiedziała mu najważniejsze, że już go nie kocha. Ale czy mówiła prawdę, sama nie była tego pewna. Po paru dniach, zadzwoniła jej adwokatka – informując. Że otrzymała pismo od Rafała, które dopięła do akt rozwodowych. W nadesłanym piśmie, Rafał zrzeka się jakiegokolwiek podziału majątku. Wyjaśnia, że mieszkanie wraz wszystkim, co się w nim znajduje pozostawia żonie. Z ich wspólnego dobytku, zabiera tylko samochód oraz rzeczy osobiste.
Renata przerzedziła palcami włosy, potem westchnęła, a po jej piekących policzkach – potoczyły się dwie łezki. - Boże – wyszeptała przez łzy. - Choćby pozostawił siedem mieszkań, nie byłby w stanie wynagrodzić krzywdy, którą mi wyrządził. Zapaliła papierosa i zrobiła sobie drinka. Siedząc skulona w fotelu – mówiła sama do siebie. – Nigdy nie zakocham się w żadnym mężczyźnie, chociażby przyobiecał mi złote góry. Jestem tego zdania, co pani Helenka, że w swoim życiu miałam, o jednego mężczyznę za dużo. Chcę pozostać do końca życia sama. Dopomóż mi Panie Boże, żeby tak się stało.