Zapach bzu cz-3
- Widzę, że dobrze sobie razisz – odezwała się do niej.
- Staram się jak mogę, ale nie wszystko mi jeszcze wychodzi. Te półki z lekami śnią mi się po nocach – powiedziała śmiejąc się serdecznie.
Renata podniosła się z miejsca.
- Jak nie będziesz czegoś wiedziała, to mnie zawołaj, będę u kierownika – rzekła kierując się do jego biura. Kiedy zajrzała przez przychylone drzwi siedział, jak zwykle, przy komputerze. Na widok wchodzącej Renaty, zdjął okulary i zaczął przecierać oczy. - Zrobić panu kawę? – spytała.
- Bardzo proszę, chętnie się napiję. Pani Renato – odezwał się po chwili. – Moja żona się rozchorowała i musieliśmy odwołać nasz wyjazd. Jeżeli ma pani jakieś plany na weekend, to proszę skorzystać, ja przyjdę w sobotę i niedzielę na dyżur.
- Naprawdę? – spytała uradowana. – Nawet pan nie wie, jaka to dla mnie radość. Mój mąż jechał dzisiaj do Karpacza, jutro do niego dołączę. Wyjadę wcześnie rano i zrobię mu niespodziankę – powtarzała zacierając dłonie. – Każdy weekend planujemy wspólnie, by go razem spędzić. Nie wiem, dlaczego tym razem się nie udało. Ale widocznie, się nie zrozumieliśmy. Dziękuję, jeszcze raz dziękuję – rzekła mrużąc oczy.
- Drobiazg pani Renato. Cieszę się, że mogłem pani pomóc i życzę miłego wypoczynku. Chcę żeby pani wiedziała, że jestem to winien. Nigdy nie zapominam, że na panią w każdej sytuacji, też mogę liczyć. A jak ta świeżo upieczona farmaceutka się sprawuje? – spytał.
- To wspaniała dziewczyna, na pewno nie minęła się z powołaniem.
- Podobnie jak pani?
- Chyba tak – odpowiedziała i wyszła.
Wieczorem zadzwonił Rafał. Narzekał, że noc spędzi samotnie. Powtarzał, jak bardzo za nią tęskni i szczerze żałuje, że wyjechał bez niej. Upominał, aby nikogo nie wpuszczała do mieszkania, nawet znajomych. Renacie zrobiło się żal męża, już miała na języku, żeby mu powiedzieć, ale na siłę przemilczała. Przecież dobrze znała swojego męża i wiedziała jak bardzo uwielbia niespodzianki. Ale tym razem było inaczej. Za niespodziankę, którą sprawiła mężowi, przyszło jej drogo zapłacić.
Gdy dotarła do pensjonatu, w którym od pięciu lat się zatrzymywali - doznała rozczarowania.
- Tu nie ma, pani męża – powiedziała zaskoczona właścicielka pensjonatu.
- Nie rozumiem? Przecież wczoraj wieczorem do mnie dzwonił.
- Pani Renato, proszę sobie przypomnieć. Może mówił o innym pensjonacie?
Wszedł syn właścicielki i ukłonił się grzecznie.
- Pani męża widziałem godzinę temu, wychodził z hotelu – zwrócił się do Renaty.
- Z hotelu? – spytała nie ukrywając zaskoczenia.
- Tak z hotelu, i to najdroższego hotelu – skwitował krótko.
Jednak dość szybko jej zaskoczenie minęło, przypomniała sobie słowa Rafała, które co roku powtarzał: ’’Gdy poprawią nam się finanse, to będziemy się zatrzymywać w hotelach”. Zastanowiła się przez chwilę. Jednak wnet doszła do wniosku, że w końcu nie spytała gdzie się zatrzymał, a on z pewnością zapomniał jej o tym powiedzieć. Może bał się powiedzieć? – sprostowała myśli. Zostawiła w pensjonacie swój bagaż i skierowała się w stronę hotelu. Gdy recepcjonistkę spytała o nazwisko swojego męża – otrzymała zaskakującą odpowiedź: