Z życia kobiety chwil kilka - Zabawa na sto dwa
Obejrzałam się dookoła.
Jak z tym miejscem? – spytałam ponownie... W pokorze rzecz jasna.
Cisza.
Nic!
Groch o ścianę.
Utkwiłam wzrok w siedzącej po prawej stronie przy oknie. Podeszłam bliżej.
– Czy tu jest wolne obok pani?
– Wolne – odpowiedziała spokojnym głosem – miała siedzieć pani Ania, ale poszła tam, do przodu usiąść.
Patrzyła na mnie jakby miała wyrzuty sumienia. No bo przecież jeszcze przed chwilą stanowczo zaprzeczyła, że to oto miejsce jest zajęte!
Jak niewiele trzeba do szczęścia – pomyślałam i uśmiechnęłam się do starszej pani najpiękniej, jak tylko mogłam.
Najwyraźniej same słowo: „WOLNE” wywołało we mnie ogromną radość. Usiadłam i rozejrzałam się wokół. I wtedy coś mnie podkusiło, żeby powiedzieć: – „Chwała Bogu za wolne miejsce w autobusie!!!”
I podniosłam ręce do góry.
Śmiech rozległ się wokoło. Starsza pani uśmiechnęła się do mnie, ale nieznacznie.
Taki sobie uśmiech z wielką niewiadomą… Troszkę z głupiego, troszkę z mądrego.
– A teraz jedziemy w świat – powiedziałam donośnym głosem.
Kiedy starsza pani tłumaczyła się z popełnionej gafy, udałam, że to nieistotne, nieważne. Kobieta zgarbiła się, zmarszczyła czoło i pochyliła głowę. Kąciki ust poszły ku dołowi. Aż wzięła głęboki oddech z tego ciężaru