Z życia kobiety chwil kilka - Marzenie
Nic z tego. Dostał nauczkę.
Opowiadam to mojemu rodzeństwu, podczas jakieś rodzinnej uroczystości. Bo wtedy można z wszystkimi, o wszystkim pogadać. Czyli całą rodziną. Rodzina wtedy jest w komplecie.
– Widzicie kochani – mówię – Wymyślam sobie idyllę. Spacer po lesie, zabawy w przydomowym ogródku z psem. I co? I nic. Usiadł przy kretowisku i patrzy, jak się ziemia rusza. W końcu wyskoczyło coś czarnego i dało to coś susa pod ziemię. Mój pies pochylił głowę, po chwili prychnął. Myślałam, że chociaż kreta wypędzi z ogródka. Gdzie tam, uciekł. Litości! Czy przynajmniej łowny nie mógłby być?! W końcu musiałam włożyć pustą butelkę w ziemię, aby odstraszyć zwierzątko. Ponoć sposób bardzo skuteczny na nieproszonego gościa – krecika.
Moje rodzeństwo milczało chwilę.
– Wiesz, co? Ty to masz życie. – powiedział brat Sylwek – Takie urozmaicone… Bardzo interesująca rzeczywistość.
Tak kończą się marzenia, które się spełniają. Mam w końcu rasowego psa, ale on po prostu je i śpi. Jak to pies - kanapowiec. Włazi na kolana i liże mnie po rękach. I w oczy zagląda czule. I myśli pewnie: jakie to szczęście, że mam własny dom, mięciutkie posłanie i jedzonko wysokobiałkowe. Chwała im za to! Kocham moich właścicieli!!!