Z Pamiętnika doktora Zwierzaka
c gastrologów pt „Przeminęło z wiatrem”.
Jak widać w środowisku lekarskim wciąż tli się duch artystyczny.
Ordynator wpadł na pomysł aby urozmaicić naszą szpitalną kuchnie. Zamowióne zostało ekskluzywne menu, owoce morza i inne frykasy. Wydrukował rwónież plakaty promujące nową zywność. Jak się jednak okazało sformulowanie „ rak podbija odziały” nie należało do najszczęśliwszych sloganów reklamowych... Od początku mówiłem by napisać „Homar".
Z lekarskiego biuletynu dowiedziałem się ostatnio iż jedną z najczęstszych przyczyn zgonów jest „interwencja lekarza”.
Ukazała się nowa książka naszych seksuologów „O obrotach ciał niewieścich“.
W szpitalnej kafejce fundacja Batorego powiesiła plakat; „Brzydzę się łapówkami” jeden z dowcipnych lekarzy dopisał pod spodem „... poniżej 100 zł”. Na drugi dzień zauważyliśmy kolejny dopisek; „ aż tak nisko się cenisz?”... Plakat sciągnięto, Łapowki podwyzszono.
W ramach harytatywnej akcji „Znani czytają ludziom” ukazała się płyta DVD. „W poszukiwaniu straconego czasu” czyta Stephen Hawking.
Wprowadzono zakaz palenia na terenie szpitala. Kostnica pękała przez kilka dni w szwach gdyż koledzy z krematorium wzięli zakaz na serio i dosłownie.
Wedlug badań statystycznych wyraźnie spadła ilość zgonów w szpitalach. Większość pacjentów umiera w drodze do naszej placówki...
Pracownik laboratorium dostał nagannę kiedy przyłapano go w trakcie pracy, na komórce.
Zapowiedziano wizytaję japońskich położnikow; mają zademonstrować cesarskie cięcie naszym słabo wyedukowanym ginekologom chałupnikom...
Wypijam kolejną kawę, ostatniej nocy miałem wyjątkowo zajęty dyżur. Wypatrywanie nietoperzy nie należy do latwych zadan, ale ciiii o mojej nocnej pasji...
Dziś dostałem kolejny list z pogróżkami... cóż, wiem iż życie bez ucha, z kciukami po przeciwnej stronie dłoni oraz z zestawem narzędzi hirurgicznych zaszytym w brzuchu jest uciążliwe. Ale przecież wszyscy jestesmy ludźmi... poza tym zaznaczam - ja też "straciłem" na tej operacji gdyż pośród zaszytych narzędzi był mój nowo kupiony iPod.
Na większości oddziałów złożyliśmy już choinki, oddaliśmy bańki siostrom Klaryskom, pozamiataliśmy igły.
Pilnie obserwując pacjentów zaczytałem się dziś w lekturę o porywającym tytule "Szał Feromonów Wśród Mormonów". Fascynująca książka.
Drażni mnie kiedy słyszę na korytarzu opinie o nas - lekarzach, iż jesteśmy bezduszni. Uważam się za wrażliwą osobę, wczoraj - na przykład - zapatrzyłem przez okno na kukułkę karmiącą swoje malutkie pisklęta. Już miałem iść po szkicownik ale pozostali koledzy na sali operacyjnej nalegali abym kntynuował zabieg!
Syn poprosił mnie wczoraj abym poprawił mu wypracowanie do szkoły. Takie tam, bazgroły o ostatnio widzianym filmie. Obraził się kiedy poprawiłem mu wszystkie "Yoda" na "Jodyna"... Dziwne dziecko! Czasem aż ciężko uwierzyć, że mój.
Dostalem kartkę od Dr A. Tomby. Jest na nartach w Zastrzycznem. Podobno mają tam dobre wyciągi. O wymazach nie wspomniał, muszę zapytać jak wróci.
Z nudów poszedłem do cyrku. Z lekarską ciekawością przyglądałem się "Andree" na linie.
Zdenerwowalem się wczoraj w pracy. Otóż nagle słyszę wołanie " Staszek, otwórz oczy! Nie umieraj!"... Zarzuciłem stetoskop na szyję, zacisnąłem palce u stóp - aby klapki się lepiej trzymały - i pędzę co tchu, ile mi astma pozwala do świetlicy. Tam okazało się że ta idiotka salowa Dorotka przeż