Z cyklu opowieści dziwnej treści :Rybka lubi plywać
Z cyklu: Opowieści dziwnej treści
Tytuł: Rybka lubi pływać
Mówią, że Rybka lubi pływać.
- Ale jak chcesz Rybko pływać, skoro masz tak mało miejsca? - zastanawiał się Przybysz, zaskoczony jej widokiem.
W pewien pochmurny dzień, podczas spaceru po miejskiej dżungli, ni z gruchy ni z pietruchy, jego oczom ukazała się ogromna ryba, która ospale unosiła się na szarej tafli budynku.
- Dlaczego tak smętnie pływasz, w tym miejskim akwarium? - dociekał.
Stworzenie, jednak, milczało jak zaklęte, a odpowiadał mu tylko zgiełk ruchliwej ulicy.
Na swoje nieszczęście, Przybysz nie wiedział, że na Ziemi dzieci i ryby głosu nie mają, a wrodzona ciekawość nie pozwoliła mu zostawić pytania bez odpowiedzi, dlatego podszedł bliżej i przyjrzał się malowanej Rybce dokładniej.
- A może Ty jesteś na kwarantannie, moja droga? - zapytał głośniej, patrząc czule na jej niezdrowo wyglądającą skórę, w całości pokrytą czarno-białymi plamami.
Rybka albo była głucha albo rzeczywiście głosu nie miała, bo nie odezwała się do Przybysza ani słowem.
W przeciwieństwie do niej, gadatliwy Przybysz mówił dalej:
- Chora czy nie, na pewno nie czujesz się dzisiaj jak Rybka w wodzie. Ale może jutro? Kiedy niebo stanie się błękitne jak Ocean, łatwiej będzie Ci Rybko, w tym betonowym akwarium pływać.
A kiedy skończył, zamknął oczy, a w jego głowie pojawił się obraz niebieskiej, spokojnej wody, która rozciąga się szeroko, aż po horyzont.
Widok ten sprawił, że na jego twarzy zagościł zagadkowy uśmiech a odpowiedzi na pytania, nagle przestały mieć znaczenie.
Ostatni raz, rzucił okiem na Rybkę i tanecznym krokiem ruszył Przybysz w stronę słońca.
Szkoda tylko, że iść w stronę słońca za bardzo nie chciał.
Ale musiał.
A musiał, bo to była jedyna droga prowadząca do jego mieszkania, do którego bardzo potrzebował wrócić.
A nie chciał, bo oznaczało to, że blask zachodzącego słońca będzie oświetlał jego, pozbawione okularów przeciwsłonecznych, oczy.