Wyznania 19-nasto latki - prolog
Odsunęłam się od niego delikatnie, a on uśmiechną się do mnie i poprowadził mnie ścieżką z powrotem na salę taneczną. Trzymając mnie za rękę staną na środku parkietu. Leciał akurat jakiś szybki kawałek Disco Polo. Wirowaliśmy w tańcu patrząc sobie głęboko w oczy. W jego ramionach zupełnie zapomniałam gdzie się znajduję, że otacza nas mnóstwo ludzi. Nie odrywając oczu od mojej twarzy przyciągnął mnie bliżej i znów pocałował. Gdy nasze wargi się zetknęły mojej serce zwariowało, chciałam tylko by ten pocałunek nigdy się nie kończył. Czułam się jakbyśmy byli na bezludnej wyspie, tylko my dwoje pogrążeni w tańcu pod gołym niebem, a nad nami tysiące migoczących gwiazd. Jakie było moje zdziwienie gdy nagle z głośników dobiegł głos Klapka.
- Brawa dla Adama! – wołał chłopak przekrzykując muzykę.
Moja bajka znikła, przypomniałam sobie gdzie jestem i co się wokół mnie dzieje. Nagle speszona całą sytuacją odsunęłam się delikatnie kończąc tym samym pocałunek. Położyłam głowę na umięśnionym ramieniu Adama i wtuliłam się w niego. Chłopak zacisną szczelniej ręce na mojej tali przytulając do swej piersi. W jego ramionach czułam się cudownie, wolna i bezpieczna. Kolejne piosenki dobiegały końca, inne się zaczynały, a my niezależnie czy była to wolna czy szybka melodia kołysaliśmy się delikatnie, przytuleni do siebie. Co jakiś czas nasze wargi napotykały się, i znów zwarci w pocałunkach zapominaliśmy o Bożym świecie. Adrenalina wzrastała z każdą sekundą, krew buzowała w żyłach. Czas zdawał się stać w miejscu, a mimo to kolejne godziny biegły jak szalone. Adam gdzieś poszedł, a ja znów tańczyłam ze znajomymi. Wirowałam jak szalona, skakałam i kręciłam biodrami. Byłam jak wulkan energii, która mnie rozpierała.
Była już późna noc, a ja wcale nie byłam senna, za to głodna. Przeprosiłam wszystkich i udałam się do drugiej Sali gdzie stały stoły z jedzeniem i piciem. Gdy tylko weszłam do środka usłyszałam, że ktoś woła moje imie. Rozejrzałam się do o koła i zobaczyłam Adama i Klapka machających do mnie zza drugiego stołu.
- Skarbie chodź do nas! – wołał Adam.
- Ok – odparłam z uśmiechem – Chwileczkę.
Sięgnęłam na swoje krzesło i z torebki wydostałam telefon komórkowy, sprawdziłam czy nie mam żadnej wiadomości i odłożyłam go z powrotem do torby. Wyprostowałam się i skierowałam w kierunku chłopaków.
- Co tam? –zagadnęłam siadając obok Adama.
- Właśnie pijemy zdrówko Justyny – odparł chłopak obejmując mnie ramieniem. – Napij się z nami.
- Nie - odparłam uśmiechając się do niego. – Dziękuje za zaproszenie, ale nie skorzystam.
- Ej, nie bądź taka – zawołał Klapek wychylając się zza Adama by na mnie spojrzeć.
- Nie, ja naprawdę dziękuje.
- Nie słuchaj jej Piotrek – odezwał się Adam - wcale nie patrząc na chłopaka. – Polewaj, napije się z nami.
- Adam nie, ja nie pijam wódki – próbowałam go przekonać.
Mogła bym tak protestować do rana nie odnosząc przy tym upragnionego celu. Adma i Klapek nie chcieli dać się przekonać i upierali się przy swoim dłuższy czas. Zmuszona byłam więc do podstępu.
Kiedy żaden z chłopców nie patrzył odlałam napój do stojącej niedaleko szklanki z sokiem pomarańczowym.
- Ok., wypiłam – oznajmiłam głośno.
- O widzisz – uradował się Klapek.
- Zuch dziewczynka – pochwalił mnie Adam całując mnie w policzek.