Wydostalam się z łapanki ...
Było ciepłe, majowe popłudnie. Przechadzałam się po mieście, ponieważ nie mogłam już dłużej usiedzieć w domu. Na dworze było pięknie, a popołudnie było spokojne, po raz pierwszy od wielu dni. Poza tym miałam dosyć kłótni rodziców z bratem, który chciał uczestniczyć w walce. Tym razem miałam wymówkę, więc pozwolili mi wyjść.
Podeszłam do małej dziewczynki, która sprzedawała kwiaty. Na skrawku materiału przed sobą miała rozłożone mnóstwo konwalii. Widok moich ulubionych kwiatów napawał mnie radością, więc się uśmiechnęłam. Chciałam kupić jeden bukiecik, kiedy nagle zobaczyłam jej rozszerzające się ze strachu oczy. Rozejrzałam się i zobaczyłam cztery karetki gestapo, zajeżdżające każde możliwe wyjście z uliczki. "Łapanka" pomyślałam z przerażeniem. Ciarki przeszły mi po plecach. Nagle zobaczyłam, jak dziewczynka rzuca sie do ucieczki. Chciałam krzyknąć "Stój!", ale ze strachu głos uwiązł mi w gardle. Usłyszałam strzał. Nie chciałam na to patrzeć...
Gestapowcy zaczęli ustawiać ludzi w rzędach. Ci, którzy próbowali uciec, tracili życie. Gestapowcy nie chybiali. Gdy Niemiec zaczął odliczać, już nie mogłam powstrzymać płaczu. Po chwili cały mój rękaw był mokry od łez, a stojąca obok mnie kobieta podtrzymywała mnie za ramię, ponieważ ze strachu byłam bliska omdlenia i nie mogłam ustać na nogach. Gestapowiec zbliżał się powoli do mnie. Chociaż nie miałam siły stać, podziękowałam tej kobiecie za pomoc i wytarłam twarz chustką, ktorą miałam na głowie. Niemiec był coraz bliżej. "Ein, zwei, drei. Ein, zwei, drei.", trzeci człowiek był wypychany przez gestapowca z tyłu. Jeśli upadł , był kopany i bity aż do utraty przytomności. "Ein, zwei, drei". Gestapowiec był już bardzo blisko. Z przerażeniem zauważyłam, że jestem trzecia. Zaczełam się trząść jak osika na wietrze. Opadłam z sił i zaczełam sie osuwać na ziemię. Kobieta obok znów mnie przytrzymała. Niemiec zaczął liczyć tuż przy mnie. "Ein, zwei...". I urwał. Spojrzał, kiwnał ledwo zauważalnie głową i zaczął liczyć od nowa. "Ein" i wskazał na mnie. "Zwei" - następna osoba. "Drei" - gestapowiec z tyłu wypchnął kolejną osobę. A ja nie mogłam uwierzyć we własne szczęście.
Opowiedziała o wszystkim rodzicom. Mama, płacząc, mówiła, że już nigdy wiecej nie wypuści mnie z domu, tata słuchał wszystkiego z otwartymi ustami, a bratu przeszła chęć wstąpienia do AK. Ja od tamtej chwili zaczełam odnosić się do ludzi z większym szacunkiem oraz chętniej pomagałam innym. Ta "przygoda" zmieniła mnie na lepsze.