Wspomnienia z czasów dzieciństwa.:::
długą, jedwabistą grzywą, do której uwielbiałam się przytulać. Spędzałam z nią sporo czasu, nie zaniedbując jednak czasu, jaki poświęcali mi wujowie. W ósme urodziny otrzymałam też własnego opiekuna, wyznaczonego mi przez ojca – Astostoran był jego przyjacielem z czasów młodości i towarzyszem licznych wypraw wojennych.
Kiedy miałam dziewięć lat pod kierunkiem wuja Cestera przetłumaczyłam jeden z rozdziałów Pisma świętego. Wuj był ze mnie bardzo dumny. Cieszyłam się, że udało mi się zrobić na nim wrażenie. W tym samym czasie udawałam też pachołka stajennego i pracowałam fizycznie. Zaczęło się od pomagania przyjaciołom ze stajni. Potem robiłam coraz więcej, dostawałam obowiązki… W nagrodę za dobrze wykonaną pracę starsi uczyli mnie jazdy konnej.
W wieku dziesięciu lat jeździłam konno bez żadnego problemu. Nie miałam zahamowań w rozmawianiu w dwóch językach krajów ościennych, umiałam sprawnie pisać i czytać. Ojca zdarzało mi się widzieć na korytarzu. Był przygaszony, zajmował się głównie Heleną. Henryk usprawiedliwiał go – byłam ponoć niesamowicie podobna do matki, nawet głos miałam mieć prawie taki sam, jak ona. Nie było to dla mnie żadnym pocieszeniem. Doszłam do wniosku, że nie ma dla mnie w zamku miejsca. To nie było