Współczesna Don Kichotka i Jej zmagania z wiatrakami
Kobieta XXI wieku - wcale nie prowadzi, ani nie ma spokojnego życia. Codziennie czają się wciąż piętrzące trudności. Przeszkody i pułapki namnażają się z prędkością światła. Pączkują. Nijak nie można temu zapobiec. Jedną sprawę się rozwiąże, a kolejnych 15 - już ustawia się w kolejce, nie wspominając o tych cichutko zamiatanych pod dywan. Ale spokojnie, one pod żadnym pozorem nie dadzą o sobie zapomnieć.
W oceanie kłopotów należy jeszcze znaleźć czas i miejsce na wiele kluczowych egzystencjonalnych i fizycznych aspektów. Jak? I kiedy? Na te i masę innych pytań każdego dnia starają się znaleźć odpowiedź miliony kobiet. Wprost istnego cudu potrzeba, by to wszystko jakoś ze sobą pogodzić.
Batalię z wiatrakami, zaczynamy już od samego rana. W chwili, gdy żegnamy się, dokładnie o 5.50, z Morfeuszem i powracamy do realnego świata, który niczym nie przypomina tego sennego raju. Na dzień dobry czeka szereg obowiązków:
Zmuszenie domowników do opuszczenia cieplutkich łóżeczek i pierzynek. Przygotowanie dla wszystkich kawy, herbaty, soku ze świeżych owoców ( przecież każdy ma swoje indywidualne gusta). Potem śniadanie: kanapki, tosty, płatki, sałatka ( i na tym polu domownicy egoistycznie żądają zaspokojenia własnych potrzeb). Przygotowanie lunchu podpada pod heroiczne działania. Latorośle chcą w szkole brylować najlepszymi smakołykami, a małżonek chwalić się w pracy precyzyjnością, starannością, oraz sercem włożonym w upichcenie perfekcyjnej bułki z cebulą i kurczakiem, do tego obowiązkowe podwójne espresso w termicznym kubku. Przed wyjściem należy jeszcze wszystkim dać buziaka na pożegnanie, rozdać spakowane wcześniej plecaki, oraz teczki i z uśmiechem na ustach życzyć miłego dnia.Wydawałoby się, że wyprawiwszy szalony skład z domu ma się upragniony czas dla siebie. Fryzjerka, manicure, zakupy i ploteczki z przyjaciółkami. Nic bardziej mylnego. Prawdziwa orka na ugorze - dopiero się rozpoczyna. Pora na wykonanie niezliczonej liczby domowych zobowiązań:
Zapanowanie nad chlewem panującym po porannym nalocie na kuchnię. ( Zmycie brudnych naczyń, pozbieranie, ułożenie i pochowanie zabawek, czasopism, ubrań). Doprowadzenie do ładu każdego z pokoi, w tym gabinetu małżonka. Ogarnięcie 2 łazienek, które wyglądem, co rano przypominają wybuch bomby nuklearnej w samym środku dżungli. Zakupy w pobliskim supermarkecie. ( Można za jednym zamachem wyprowadzić włochatego pupila, będzie jeden punkt mniej). Obiad, w gwoli ścisłości, CO NAJMIEJ składający się z trzech dań. Na koniec szybka kąpiel w ramach odświeżenia, lekki makijażowy retusz i włożenie jednej z wielu zwiewnych sukieneczek, by pomimo domowych trudów wciąż wyglądać ponętnie i kusząco. A gdyby jakimś trafem nuda zapukała do drzwi, to ogródek czeka na plewienie, podlewanie i doglądanie zasianych roślinek. Aaaa i KOSIARKA!!!Po uporaniu się z tymi kilkoma punkcikami, ledwie żywa matka oczekuje, z niecierpliwością, powrotu dzieci, oraz wycieńczonej głowy rodziny. I tym sposobem zbliżamy się milowymi krokami ku udanemu zakończeniu dnia. Do pełni szczęścia i satysfakcji pozostała do odfajkowania ostatnia z trzech list.
Po miłym, wspólnym posiłku zmyć i odłożyć naczynia. Zabawić lub odrobić lekcje z latoroślami. Przygotować się, w razie zaistniałej ewentualności, na pościelowe igraszki.Mniej więcej koło godziny 22, jeżeli żadna z czynności się nie przeciągnie, dla Pani zacisza domowego - nadeszła pora marazmu i kontemplacji. Czytanie zaległej lektury, obejrzenie powtórki u Ophry, albo poleżenia w domu niezmąconym żadnym hałasem, czy bałaganem.
Pomimo nawału i natłoku obowiązków, zmęczenia, łez i potu rodzina daje swoiste poczucie realizacji, których kariera zawodowa nigdy nie zapewni, ani nie zastąpi. Laurki, Dzień leniuchowania dla Mamy - to momenty bezcenne. Warte codziennego nieludzkiego poświęcenia. Jednak coraz więcej kobiet decyduje się na start w wyścigu szczurów. Czy aby warto?