Valentines
Zmyłam z twarzy max factora, zaczesałam włosy grzebieniem made in China (dostałam go swojego chłopaka) i zdjęłam z siebie bieliznę Etam, którą sama sobie kupiłam.
- Kochanie podrap mnie walentynkowo po plecach. – Nie lubi tego, a ja tak.
Traktuję już jego członka jak członka rodziny, więc położyliśmy się nago, żeby móc świętować bez skrępowania. Kiedy nie mieliśmy już na sobie żadnej marki, rozmawialiśmy o rzeczach przyziemnych. Udekorowaliśmy sobie talerzyk stojący przy łóżku pralinkami, whiskaczem i moczyliśmy dzioby raz tu, raz tam.
- Napisałam dla ciebie wiersz kochanie. - Wypaliłam w pewnym momencie. Lubię pisać, on nie.
- Wolałbym harleya i moczenie pióra w czymś innym. – Krople potu wystąpiły mu na czole. Wstydził się mojego pisania.
Wiersz kończył się słowami „Wolę już samą różę, którą możesz uciąć z krzewu przed domem, ale będziesz się wstydził sekatora w ręku”.
- Trochę pogięty ten wiersz – odsunął się ode mnie.
- Masz na myśli kartkę?
- Mam na myśli twoje gangliony na nadgarstku, które od tego pisania tworzą ci się na łapach, a to przeszkadza w drapaniu. Czuję na sobie te bulwy w trakcie smyrania.
Nie mogłam powstrzymać kołatania tego cholernego serca.
- Ofiarowałem ci zakupy z max factora i różę zerwałem z krzewu blisko marketu. Czego ty jeszcze chcesz? – Wstał , drapnął whiskacza i praliny, przesiadając się na fotel.
- Kochanie, usiadłeś dupą na czekoladkach.
- Zjemy, nie ma bólu. - Skierował nagle wzrok na Etam, które leżało na podłodze. - Wyglądasz z tej odległości jak porno-gwiazdka.
Dwa razy mi nie mów. Ponieważ zbieram materiały do swoich wierszy, dlatego dalszą część wieczoru nagrałam na kamerę. Chciałam uchwycić te wszystkie słowa i pieszczoty. Zapewniam was, że nie było w tym głębi. Była w tym tylko elastyczność. Grzmocił mnie za ten wiersz pasem z piórkami, krzycząc; Spalę te twoje wiersze!
- Mam duplikat. – Pokornie odpowiadałam, przywiązana do łóżka, przypominając sobie wszystkie pięćdziesiąt twarzy, które tego wieczoru pokazał mój ukochany.
Następnego dnia nienawidziłam siebie i jego . Chciałam go wypchnąć przez okno albo napisać o tym wiersz, ale moja inspiracja stawała się coraz bardziej odrażająca. Stworzyliśmy jeszcze pięćdziesiąt takich filmów przez kolejne pięćdziesiąt wieczorów, ale wpadły w niepowołane ręce. Powiadają na mieście, że zżarł je Internet. Inni twierdzą, że hollywoodzki producent. Jeszcze inni, że powstał już z tego film.
Wiem,
że ta prośba stanie się przyczyną kłopotów
bo jest wyrazem mojej próżności
nie kupuj mi niczego więcej
bo wszystko od ciebie już mam
nie będę kłamać; nie do końca
będę się cieszyć tylko z jednej róży
Powstaną jednak kolejne odcinki scenariuszy erotycznych na podstawie moich wierszy. Chociaż tej sceny z różą reżyser nie ogarnął.