Wakacje
e pan czym pan będzie?
-Królikiem doświadczalnym?
-Nie! Ma pan szansę stać się czymś ważnym na drodze do oczyszczenia świata!
-Ale ja nie chce!
-Nie ma pan wyboru.- mężczyzna ruszył w stronę drzwi.
-Co mnie czeka?
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, spojrzał na Pawła, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł. Tym razem weszło do środka, dwóch mężczyzn w białych kiltach. Chwycili mojego przyjaciela za ramiona i podnieśli do góry, na taką wysokość, że mógł ruszać nogami w powietrzu.
-Panowie… Panowie, ale ja potrafię chodzić. Wskażcie mi drogę do wyjścia i sam pójdę.- oponował Paweł.- Bądźcie ludźmi…
Z pokoju trafili na długi, pedantyczny, biały korytarz i ruszyli wzdłuż niego.
-Swoją drogą… Jesteście razem? Naprawdę do siebie pasujecie. Gdybyście mogli mieć dzieci, byłby to na pewno śliczny cyklop… albo cykloźniaki. Rozumiecie? Cykloźniaki! Nie? Razem z mózgiem wyprali wam poczucie humoru?!
Mężczyźni zatrzymali się przed czerwonymi drzwiami. Jeden z nich je otworzył i wrzucili Pawła do środka. Ten wstał, otrzepał się i rozejrzał dookoła.
Ściany były różowe, słabe oświetlenie i kwiaty na stoliku koło łóżka robiły romantyczny nastrój.
-Proszę usiąść na łóżku.- rozległ się metaliczny głos, którego Paweł mimowolnie posłuchał.- Widzi pan przedmioty po pańskiej prawej?
Paweł spojrzał na prawo i zobaczył czarne, wypukłe opaski, podobne do tych od ciśnieniomierza. Były cztery, różnej wielkości.
-Proszę chwycić tą największą i założyć na czoło.- Paweł wykonał polecenie.- Te dwie jednakowej wielkości proszę założyć na ręce.- to też zrobił.- Ta najmniejsza ma trafić na pańskiego fallusa.- z tym miał problem.
-Na mojego co? Ale jesteście spedaleni! Jakaś nowa wersja kondomów?- oponował mój współlokator.
-Proszę wykonać polecenie, bo przyślemy panu pomoc.
-To już nie jest zabawne.
Paweł ściągnął spodnie i założył opaskę na penisa, pasowała idealnie.
-Nawet przyjemnie.- skomentował mój przyjaciel.
-Teraz najważniejsza część eksperymentu.
Przez boczne drzwi weszło dwadzieścia młodych, ponętnych kobiet, wyzywająco ubranych.
-Proszę wybierać.- rozległ się głos.
Paweł obejrzał dokładnie każdą kobietę, opaska zaczęła się robić za ciasna. Każda z kobiet uśmiechała się wyzywająco, a wzrok wszystkich mówił: „Weź mnie”. Paweł zatrzymał się przy piątej z kolei i chwycił ją za rękę, po czym przysunął do siebie.
-Chcę tą.- powiedział- A mogę jeszcze kilka?- dodał po chwili.
-Oczywiście.- odpowiedział głos.
Paweł zauważył lustro weneckie w ścianie za nim i pokazał środkowy palec w tamtą stronę. Chwycił jeszcze jedną, po czym zauważył brunetkę z kolczykiem w języku ze stacji kolejowej, ubraną identycznie jak wtedy. Podszedł do niej wolnym krokiem i wyciągnął z rzędu.
-Reszta może iść.- kobiety zrezygnowane odeszły, a Paweł został sam z trzema pięknymi samicami, i podszedł do lustra weneckiego.- Dziękuję!- krzyknął.
W tym samym czasie ja przyzwyczajałem się do nowego miejsca. Ania oprowadzała mnie po wielkim holu, przedstawiając każdemu po kolei. Najpierw podeszliśmy do młodego chłopaka, który siedział oparty o ścianę i palił jointa. Wyglądał na bardzo upalonego, a koszulki nie zmieniał chyba od roku.
-To jest facet-który-jara.- powiedziała Ania.
-Czym się zajmuje?- spytałem.
-Stary… Ale nie ogarniam.- powiedział upalony.
-Tym co widzisz. Patrz na to.- powiedziała i nachyliła się, po czym krzyknęła- Ogarnij kuwetę!
-Musimy ich pokonać!- na chwilę oprzytomniał, po czym zaciągnął się jointem i dodał- Stary… Ale nie ogarniam.
Wszystko co widziałem było niewiarygodne. Nie spodziewałem się, że może istnieć takie miejsce jak to. Przeszliśmy parę metrów i stanęliśmy przed czarnymi drzwiami.
-Tutaj się pieprzymy. Każdy ma przydzielony dzień i godzinę, kiedy może korzystać z tego pokoju.
-Można wejść?- zapyta