TAK JEST LEPIEJ cz. VIII

Autor: barbara211
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Dość tego użalania się. Nic to nie zmieni. Nawet nie przyszło mi do głowy zadawać stałego pytania Panu Bogu – „dlaczego ja ?”. Tylko jedno krąży po głowie – co zrobią dzieci, gdy … . Gdyby żyła mama. Niestety trzeba pogodzić się z tym, że zostałam z problemem sama. Muszę zadbać, aby uregulować przed operacją sprawy majątkowe. No tak. Napiszę testament. Jutro zajrzę do przepisów, jak powinien wyglądać taki dokument. Niby wiem, ale gdy przyjdzie do szczegółów przy sporządzaniu,  trzeba znać wszystkie wymogi.  A teraz biorę się za mycie tych okien. Jutro przecież muszę jechać do pracy skoro świt. Głowę zaprzątają tysiące myśli, a ja wlewam wodę do miski i szykuję ścierki i płyn do mycia. Szum wody wprawia mnie w odrętwienie. Siedzę na brzegu wanny i myśli, płyną jak woda.

Do miski, do której nalewam wodę zaczynają kapać krople. To łzy. Moje łzy. Kapią nadal, mimo iż już zakręcam kurek z wodą. Niosę napełniona miskę do pokoju, gdzie mam myć okna.  Krople łez wciąż spływają mi po policzkach. Wycieram oczy i nos chusteczką. Wyciągam drabinę zza szafy i ściągam firanki. Co jakiś czas z niepokojem zaglądam przez okno, jednocześnie tłumacząc sobie, że Mariusz nic mi nie może zrobić. Niby niedawno myłam okna, a szmatka zamoczona po pierwszych ruchach powoduje, ze woda w misce zmienia kolor. Oj, ten Śląsk.  Kto umyje okna, gdy ja … ? Dobrze, że Maciek musiał to robić u ojca w domu. Ania też potrafi. Więc nie ma obaw. Z oknami sobie poradzą, ale co z resztą ? Co z ich nauką, co z ich przyszłością ? Czy ułożą sobie życie i będą z niego zadowoleni ? No i aby ich nikt nie skrzywdził. Boże – proszę, błagam, miej ich w swojej opiece.

Miliony myśli, pytań, próśb, dylematów … huczy w głowie. Szyby nabierają blasku.

Na podwórku słychać jeszcze krzyki młodzieży grającej nieopodal na boisku. Mają wakacje, pogoda fajna, to szaleją, choć zbliża się godz. 22.00. Uff.., skończyłam. Teraz czas na kąpiel. Ona  zawsze działa na mnie kojąco. Nawet wtedy, gdy mam bóle przynosi  największą ulgę. Dzisiaj jakoś nie czuję bólu fizycznego. Bolą tylko myśli, co będzie gdy … .

Dobra, idę do łazienki. Rozwalone na  dywanie dokumenty wołają o zajęcie się nimi.  

Po szybkiej kąpieli  rozsiadam się wśród dokumentów i zdjęć.

W ręce wpada mi zdjęcie małej Ani w wózku, pchanym przez Maćka. Obok syna ja, uważająca na bezpieczeństwo małej. Maciek jest tylko półtorej roku  starszy od Ani. Zawsze lubił się nią opiekować. Może gdy zostaną sami nadal będzie. Na fotografii pojawiają się mokre krople. Wycieram je palcem, rozmazując po całym zdjęciu. Nie będę się zatrzymywała tak długo nad każdym papierkiem, bo do jutra nie skończę tego układania. Po kolei biorę każdy świstek i układam na stosownej kupce, po wcześniejszym obejrzeniu treści. Zdjęcia zgarnęłam do woreczka i włożyłam do szuflady, aby już nie rozczulać się nad każdym. Już zaczyna mnie szczypać nos, bo wciąż siąkam do chusteczki.

Zegar wybija północ. Jeszcze tylko napiję się herbaty i pójdę spać. Odkurzyć dywanu już nie mogę. Sąsiedzi przecież śpią. Może i ja usnę. Oczy szczypią, więc ich zamknięcie przyniesie na pewno ulgę.

Idę do kuchni zrobić herbatę. Stawiam kubek  na szafce koło łóżka. Jeszcze tylko wyciągnę na jutro ubrania, żeby rano nie tracić na to czasu. Wyciągam ulubioną choć już niezbyt elegancką spódnicę i bluzkę. Jeszcze tylko coś na wierzch. Rano zawsze chłodniej. O rany i bluzka i wdzianko wymagają wyprasowania. Wyciągam żelazko i deskę do prasowania. Nie cierpię prasować, ale nie ma wyjścia.  A … i jeszcze muszę zajrzeć w projekt przygotowanej umowy i zerknę do kalendarza. Co tam oprócz spotkania z umówiona firmą, z która mam podpisać umowę ? Właściwie czy powinnam podpisywać umowę z tą firmą ? Gdybym … . Wtedy następca będzie miał związane ręce. Może z inna firmą byłoby mu bardziej po drodze. No, ale przecież przetarg wygrała ta. Umowa musi być podpisana, byleby tylko wynegocjować dogodne dla nas warunki. Projekt umowy był wertowany przez kilka osób we wszystkie strony. Jeszcze tylko raz go przejrzę i jutro sfinalizujemy jej podpis. Firma umówiona jest chyba na godz. 10.00. Potem mam być na spotkaniu w urzędzie. Czy nie powinnam sobie już dać spokój z tym spotkaniem. Podejmę zobowiązania, a potem mogę ich nie dotrzymać. Może wyślę zastępcę. E… nie, on da się wmanewrować w kosmiczne obietnice. Pójdę sama. Nie wiem, co jeszcze Marzena mi tam zaplanowała, a ja zapomniałam. Taka  sekretarka to naprawdę wielki skarb. Dyskretna, zorganizowana, znająca moje plany nawet po minie. Oddana firmie i dbająca o to, abym o czymś nie zapomniała. Tyle lat w firmie i zawsze była podporą kolejnych szefów. Poprzednik też bał się, abym jej nie zwolniła, gdy odchodził na emeryturę. A co będzie z nią, gdy ja … . ?

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
barbara211
Użytkownik - barbara211

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-02-07 21:34:21