Upiór w operze- ROZDZIAŁ 46
ROZDZIAŁ 46
- Tak bardzo się wtedy bałam, że mnie też to spotka. Lidia mówiła mi, jakie to było dla niej straszne. Musiała przejść po tym terapię, by normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Ach, Eryku! Jak się cieszę, że mam takiego anioła jak pan!
Laura przytuliła się do mężczyzny, który po chwili usłyszał ciche "Dziękuję, że pan jest". Lamorte poczuł ciepło rozlewające się po całym jego ciele, wreszcie był komuś potrzebny. Odwzajemnił więc uścisk delikatnie otaczając dziewczynę ramionami. Po chwili Upiór ucałował czoło młodej sopranistki.
- Ja też ci dziękuję. Rozjaśniłaś moje życie.
Nadeszła Wigilia Bożego Narodzenia. Wszyscy byli w wybornych nastrojach. Do domu pań Lovemour zawitały zaprzyjaźnione Chartres i pan Trefleou, którego Laura pokochała jeszcze bardziej, odkąd dowiedziała się, że jest on jej dziadkiem. Eryk również został zaproszony, ale odmówił. Nie spodobała mu się wizja rodzinnego spotkania, poza tym stróż za nim nie przepadał. Po domu biegał mały syjamski kotek. Był rozkoszny. Miał futerko w kolorze cappuccino oraz kakaowe łapki i pyszczek. Malec strasznie rozrabiał.
- Ten mały łobuziak niszczy fotel Charlesa!- wykrzyknęła Małgorzata.
- Spokojnie, mamo- odparła rozpromieniona Laura. - Zaraz go zabiorę.A przy okazji... Po kolacji idę do Eryka. Wy sobie rozpakujecie prezenty, a ja w tym czasie pójdę do niego.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Laura odwiedziła Lamorte'a tuż po kolacji. Mężczyzna siedział przy biurku i rysował jakiś portret. Gdy tylko usłyszał kroki, odwrócił się i wykrzyknął radośnie "Laura!".
- Mam dla pana bożonarodzeniowy prezent.
- Czy ten prezent kryje się pod pani płaszczem?
Eryk spojrzał chytrze na dziewczynę, oparł się zawadiacko o biurko i skrzyżował ręce.
- Właściwie to tak.
Młoda Lovemour uśmiechnęła się szelmowsko i zaczęła rozpinać guziki płaszcza, aż w końcu wynurzyła się spod niego mała kocia główka.
- Kot?
- Tak. Kiedyś opowiadał mi pan, że miał kota i bardzo go kochał. Pomyślałam, że się pan ucieszy...
- Dziękuję. To wspaniały prezent! Wreszcie nie będzie tu pusto.
Laura wręczyła mężczyźnie kotka. Eryk wyglądał jak mały chłopiec, który otrzymał wymarzoną zabawkę. W jego oczach zabłysła niewysłowiona radość. Wziął delikatnie zwierzątko w ręce. Miało miłe puszyste futerko i wielkie zielone oczy, które patrzyły na Lamorte'a z tą niewinną ciekawością. Mężczyzna pogłaskał kotka, a ten zamruczał.
- Mam nadzieję, że przez nią nie zapomni pan o mnie. Robię się zazdrosna.
- Ależ oczywiście, że nie zapomnę! Skąd to w ogóle przyszło ci do głowy?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- A więc to ona?
- Tak, to samiczka.
- Jest dokładnie taka sama jak ta, którą miałem kiedyś. Dostałem ją od Sułtanki podczas mojego pobytu w Persji.
- Jak ją pan nazwie?
- Espérance. (fr. nadzieja)