Upiór w operze- ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 4
Garderoba Christine znajdowała się w nieużywanej już części budynku. Prowadził do niej długi i ciemny korytarz. Laura otworzyła drzwi i weszła do środka. Nie zapalając światła znalazła drogę do kozetki i ułożyła się wygodnie. W garderobie było duże okno, przy którym dziewczyna uwielbiała siedzieć i patrzeć w gwiazdy. Tej nocy była pełnia, Księżyc jasno świecił. Laura, leżąc na kozetce, mogła podziwiać jego ogrom i niezwykłe piękno. Powoli wpadała w objęcia Morfeusza. Panowała kompletna cisza. Nagle, dziewczyna usłyszała muzykę graną na skrzypcach.
- Pan Trefleou miał rację...- powiedziała cicho.
Melodia była spokojna i przyjemna dla ucha, brzmiała jak kołysanka.
- Można by pomyśleć, że Upiór chce mnie uśpić... Trzeba mu przyznać, że mu się to udaje....
Ostatnie słowa wymamrotała tak cicho i niewyraźnie, że były niezrozumiałe nawet dla niej samej. W końcu usnęła.
Laura obudziła się wczesnym rankiem. Była wypoczęta i zadowolona. Teraz już i ona może potwierdzić legendę o żyrandolu. Podniosła głowę z małej poduszeczki. Zauważyła, że na toaletce coś leży. Podeszła do mebla. Przy lustrze leżała koperta i róża. Dziewczyna od razu domyśliła się, od kogo to jest. Wzięła w dłoń kopertę i wyjęła z niej kartkę starannie zapisaną.
- Droga Panno Lauro- czytała,- bardzo zaniepokoiło mnie Pani nieodpowiedzialne zachowanie ostatniej nocy. Mogła Pani przecież zginąć. Podziwiam jednak odwagę i niezwykłą wyobraźnię. Byłem prawdziwie olśniony niesamowitym przedstawieniem, które miałem zaszczyt oglądać. Jest Pani wyjątkowym talentem w tak młodym wieku i pozostaję dogłębnie wzruszony pięknem Pani głosu. Pragnąłbym jednak nie mieć już potrzeby ratowania Pani z opresji. Byłaby to bowiem wielka strata, gdyby się coś Pani stało. Życzyłbym sobie również możliwości rozwijania Pani talentu wokalnego.
Pani uniżony sługa
D.O.
P.S. Proszę przyjąć tę różę na znak mojego uznania oraz chciałbym w ten sposób pogratulować Pani występu. No nie! To już przechodzi ludzkie pojęcie. Duch napisał do mnie list. Gdzieś tu powinien być papier...
Laura wyjęła z szuflady papeterię i zaczęła pisać:
"Drogi Aniele Muzyki,
Bardzo dziękuję za różę. Nigdy piękniejszej nie widziałam. Jest mi niezwykle miło, że podobały się Panu moje fantazje. Szczerze mówiąc, zawstydził mnie Pan tyloma komplementami. Zdaję sobie jednak sprawę, że mój głos nie jest jeszcze perfekcyjny i z przyjemnością będę pobierać lekcje od Pana, Monsieur.
Pana wierna wielbicielka
Laura Lovemour
P.S. Postaram się nie wpadać już więcej w kłopoty. Nie chcę przysparzać Panu problemów."
Dziewczyna włożyła liścik do koperty, zabrała różę i wyszła z garderoby. Po drodze spotkała starego stróża.
- Proszę zobaczyć!
Laura wręczyła mężczyźnie kopertę i stała szczęśliwa wąchając kwiat.
- No pięknie!- powiedział po przeczytaniu listu Trefleou. - Widzę, że szykuje się powtórka z rozrywki.
- Nie rozumiem. Co ma pan na myśli?
- A to, że ten Duch Opery znalazł sobie nową Christine.
- Ja? Christine? Aż tak wysoko się nie cenię. Przecież ona była jego największą miłością. Takie coś zdarza się raz w życiu.
- W normalnym życiu. Nasz Upiór żyje już dwa razy tyle, co zwykły człowiek.
- Czyli uważa pan, że on żyje...
- Wiesz, ja tam w duchy nie wierzę. Ale co postanowiłaś w związku z tym listem zrobić?
- Napisałam odpowiedź. Zobaczymy, co będzie dalej.
- Tylko nie wpakuj się w coś groźnego.
- Spokojnie. Upiór nie zrobi mi krzywdy. Ufam, że ma dobre serce.
- Skąd ta pewność?
- Gdyby chciał mnie skrzywdzić, nie ratowałby mnie.
- Być może. Pamiętaj jednak, że on nie potrafi odróżnić dobra od zła. To także niebezpieczny typ.
- Dobrze, będę pamiętać. Idę do domu. Wpadnę ty jeszcze po obiedzie. Przynieść coś panu?
- Nie, dziękuję. Na razi