Miasto - jak zwykle w godzinach szczytu - było zatłoczone. Zazwyczaj jednak nie denerwuje to Doroty. Jest miejską dziewczyną. Nie wyobraża sobie życia w wiejskiej ciszy.
Dzisiaj coś się zmieniło, ruch uliczny doprowadza ją niemal do szału. Deszcz uderza o szyby i dach, a dziewczyna jedzie napięta jak struna, od czasu do czasu bębniąc wściekle palcami w deskę rozdzielczą.
„Ciągle te cholerne korki” – myśli z wściekłością. „Dokąd ci wszyscy ludzie tak się spieszą?
Wzdycha ciężko, przeciera ręką zmęczoną twarz, powoli się uspokaja. To, że samochody posuwają się tak samo wolno, przestaje jej przeszkadzać.
„No pięknie, już zachowuję się, jak na świeżo porzuconą kobietę przystało –myśli zgryźliwie.
Na drodze nieco się rozluźnia. Dorota zmienia plany.
Stawia samochód przy najbliższej kamienicy, upewniając się jedynie, czy w tym miejscu nie zapłaci mandatu. Pieniądze są ostatnią rzeczą, której chce się teraz niepotrzebnie pozbywać.
Wysiada. Krople deszczu natychmiast osiadają na twarzy. Nie zwraca na to uwagi. W zamyśleniu rusza w stronę parku.
Jak on mógł ją tak po prostu rzucić?! Po pięciu latach życia w (przynajmniej z jej strony) odpowiedzialnym związku. Gdyby chociaż spotkał jakąś inną dziewczynę.
*
Jak zwykle przyszedł po nią na uczelnię. Kiedy tylko zobaczyła,, że idzie w jej stronę, zaczęła biec. Wpadła wprost w jego ramiona.
- Czeeść! – uśmiechnęła się i pocałowała go w usta.
Brak reakcji ze strony Norberta zdziwił ją nieco.
- No hej! Tygrysie mój, co jest, czemu tak stoisz?
- Dorotko... Myślę, że musimy porozmawiać.
- Co najwyżej powinniśmy. Poza tym miałam cholernie ciężki dzień. Młodzież akademicka kompletnie nie ma słuchu. Chcę do domu… - wtuliła się w jego koszulę.
Zapach i ciepło ciała chłopaka z miejsca poprawiły jej nastrój.
- Wolałbym ci o tym nie mówić w mieszkaniu.
- Okej – westchnęła i poprawiła zsuwającą się z ramienia torbę pełną nut. – W porządku. Dobra generale! Widzę, że coś cię gryzie, skoro już mój dom nazywasz mieszkaniem.
Zapatrzyła się w niebo.
- Boli mnie głowa, ostatnią rzeczą, której chcę, jest poważna rozmowa. Mogę liczyć chociaż na kawę?
- Jasne – Norbert uśmiechnął się po raz pierwszy tego popołudnia
- Ty prowadzisz – rzuciła z rezygnacją.
*
W kawiarni jak zwykle panował kontrolowany chaos. Usiedli naprzeciwko siebie. Dorota zamówiła latte, Norbert tylko wodę. Patrzyła mu prosto w oczy, z trudem mogąc się na czymkolwiek skupić. Unikał jej spojrzenia.
- Obserwuję cię od piętnastu minut. Powiesz mi dzisiaj, o co chodzi?
- Musimy się rozstać.
- Aha. I to nie mogło poczekać do domu? Dokąd wyjeżdżasz?
- Źle mnie zrozumiałaś. Ja nie mogę już z tobą być.
- Nie rozumiem, chyba nie... Ja...
Zamilkła, zesztywniała. Odwróciła wzrok od człowieka, którego kochała najbardziej na świecie. W jednej chwili stał się obcy, nie było w nim dawnego ciepła, zwykłej u niego wyrozumiałości. Wszystko zniknęło.
- Kim ona jest? – zapytała dziwnie spokojnym, jakby nie swoim głosem.
- Nie ma nikogo, Dorotko, przepraszam, po prostu…
Powstrzymała gestem dłoni jego dalsze słowa.
- Nie mów już nic, tylko nic nie mów.
Wstała.
- Dorota! Dokąd idziesz?
Zdjęła z krzesła torbę, odwróciła od niego twarz.
- Chcę porozmawiać, wytłumaczyć! – chwycił ją za ramię. Poczuła ból.
- Nie teraz – powiedziała cicho.
Wyszła z kawiarni, zaczął padać deszcz. Bardzo wolno ruszyła w stronę samochodu.
*
Teraz siedzi na ławce w parku. Łzy płynące jej z oczu mieszają się z deszczem.
- Miłość –mówi do siebie z sarkazmem. – Dopóki p
1 - ROZCZAROWANIE
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora
Forum - opowiadania
O autorze
ellana89
O sobie samym: Muzyko i literaturomanka. Hobbistycznie zdeklarowana wokalistka. Kocham moich przyjaciół, uwielbiam koty (zwłaszcza własne). Od jakiegoś czasu moją pasją jest pisanie, staram się w tej dziedzinie rozwijać, o czym świadczy na przykład założenie tu konta.
Nie mogłabym żyć bez: pisania, herbaty, czekolady, muzyki, śpiewania, przyjaciół. Kolejność dowolna. Pozdrawiam was i zapraszam do czytania!
Ostatnio widziany: 2014-08-14 13:37:42