Upiór w operze- ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 28
Lamorte wszedł do środka. Od razu zobaczył Laurę siedzącą na sofie z twarzą skrytą w dłoniach.
- No nie płacz już! Makijaż ci się rozmaże!- powiedziała Lidia
- Co ja teraz zrobię? Zniszczyłam sukienkę! Eryk będzie na mnie zły.
- Sam pan widzi- zwróciła się do mężczyzny Małgorzata.
Eryk wszedł do salonu i zobaczył porwany tren.
- Proszę tak nie rozpaczać, Mademoiselle. Nic się nie stało. To da się szybko naprawić.
- Nie jest pan na mnie zły?
- Skądże, dziecko! Przeczuwałem, że nie powinienem robić tak długiego trenu. Czy mogę prosić o nożyczki?
Dziesięć minut później po trenie nie został nawet ślad i para mogła spokojnie iść na bal.
Tuż po przekroczeniu progu opery, otoczyła ich feeria barw. Kobiety miały na sobie piękne suknie słynnych projektantów, a mężczyźni najdroższe garnitury w mieście. Laura jednak nie czuła się tu jak Kopciuszek. Wręcz przeciwnie, przyćmiewała urodą wszystkie damy wkoło. Zewsząd padały na nią zazdrosne spojrzenia pań i pożądliwe panów. Tego wieczoru nie mogła opędzić się od adoratorów. Eryk, który w sumie nie musiał się zbytnio przebierać, założył strój Don Juana Tryumfującego i również był oblegany przez kobiety. Cały czas starał się jednak mieć swą towarzyszkę w zasięgu wzroku. W pewnym momencie stracił ją z oczu.
- Proszę mi wybaczyć, Madame- zwrócił się do kobiety, z którą tańczył. - Muszę na chwilę wyjść.
Eryk udał się na poszukiwanie dziewczyny. Być może był przewrażliwiony na jej punkcie, ale obiecał, że będzie ją pilnować jak oka w głowie. Wyszedł na korytarz i na jego końcu zobaczył skrawek sukienki Laury, który szybko zniknął. Mężczyzna podążył w tym kierunku. Coś mu mówiło, że zdarzy się coś złego. Lamorte szedł coraz mniej uczęszczanymi korytarzami.
- Gdzie ona tak pędzi?
W końcu dotarł do drzwi, które się przed chwilą zamknęły. Mężczyzna usłyszał ściszony męski głos. Nie była sama...