Upiór w operze- EPILOG
EPILOG
Laura otworzyła oczy. Żyła. Obok niej siedział mąż. Wyglądał strasznie, był zmęczony i załamany. Pani Lamorte już dawno nie widziała Eryka tak smutnego.
- Kochany...- wyszeptała.
- Lauro! Najsłodsza moja!
Mężczyzna chwycił dłoń żony i usiadł przy niej na łóżku.
- Myślałem, że stracę was oboje.
- Oboje?- spytała niepewnie kobieta.
- Tak. Wczoraj... nasz synek...
- Jak wczoraj? Co się stało?
- Byłaś nieprzytomna przez dwa dni...
- Ale co się wydarzyło wczoraj?!
- Wystąpiły jakieś powikłania... Lekarzom nie udało się go uratować...
- Nie! To niemożliwe! Kłamiesz! Mój synek żyje! Dopiero co trzymałam go w ramionach...
- Nie, skarbie, trzymałaś go w ramionach dwa dni temu, tuż po urodzeniu go. To właśnie wtedy straciłaś przytomność.
- Nie wierzę ci! Dajcie mi syna! Oddajcie mi moje dziecko!
Laura zaczęła się podnosić z łóżka, próbowała z niego zejść. Eryk chwycił jej ramiona. Kobieta zaczęła się szarpać.
- Puść mnie!- krzyczała. - Chcę zobaczyć syna!
- Lauro, jego już nie ma! Zrozum...
- Kłamiesz! Puść mnie, bo zacznę krzyczeć!
- Już to robisz! Przestań histeryzować! Uspokój się! Bo dostaniesz w twarz!
Lamorte potrząsnął mocno żoną, co sprawiło, że Laura spojrzała na niego przestraszona.
Przepraszam- powiedział i szybko przytulił ukochaną.
Do pokoju wpadli Małgorzata, Thomas i Lidia.
- Co się stało?- spytała pani Borchert.
- Słyszeliśmy krzyki- dodała młoda Chartres.
Laura szlochała w ramionach męża.
- Moje maleństwo... mój synek...- powtarzała Mme. Lamorte.
Jej szczęście właśnie legło w gruzach. Na ustach wszystkich było tylko jedno pytanie: Co będzie dalej?