upadając i wznosząc się wystukuję rytm twego serca z nadzieją na odzew przestrzeni twoich umysłów
odstaje w przestrzeni społeczeństwa gdy mym snem staje się normalność wyśniona do, której nie pasujemy, wytracam warstwy pospolitości twego oddechu nad łóżkiem śpiącym wraz z nami . Zabijasz wszystko z czego jestem ulepiony z każdej komórki gdy uśmiech twój przypomina plastikowe kukły na wyprzedawszy , gdzie ludzie zatracają pamięć o prawdziwości, którą od czasu do czasu masz w swoim spojrzeniu .
Jestem w stanie stworzyć coś dla Ciebie wyśnione potwory ... upadając i wznosząc się wystukuję rytm twego serca z nadzieją na odzew przestrzeni twoich umysłów , czy usłyszę twoje wołanie ? . Zamykasz mnie w komorze i całujesz w policzek dla spójności tezy życia zamykasz również moje oczy pierwsze zanim twoje serce dobije do mych ramion . Utraciłem nadzieję na normalność , lecz ty mnie nie czynisz niczym złym ani niczym dobrym . Ile jeszcze będę tu siedział , ile jeszcze czasu mi przyjdzie spędzić w twojej głowie ?
To jak widzimy się jest pozornym ruchem słońca gdy księżyc jak przepalona lampka zastyga i zamarza . Kładę twoje ręce i czeka aż obudzi nas kwiat i znowu będę mógł wrócić do normalności . Ja nie pytam gdzieś pomiędzy przemianami a giełdą wynaturzeń trący mnie i wypycha do Ciebie to co w mej głowie zwyczajnie normalne dla Ciebie nazwane i ostemplowane nie jestem w stanie ci dać ..