Ukochane Marzenia... II
Załamana przekręciłam klucz. Weszłam do mieszkania- nikogo nie ma, to dobrze- nie chcę żeby ktokolwiek mnie widział, nie chcę widzieć nikogo… Łzy jak potok spływają po policzkach…
…………………………………………….
Budzę się zdyszana… Krzyknęłam? Na wpół przytomna rozglądam się po pomieszczeniu- gdzie ja…? No tak- to przecież mój pokój. Kołdra zrzucona na podłogę- przypominająca teraz bardziej wymiętą kartkę papieru niż część posłania- nie świadczy o dobrze przespanej nocy, poduszka jeszcze mokra od mieszaniny łez i potu, a prześcieradło…? Czy przez moje łóżko przeszło tej nocy stado dzikich bawołów…? Głęboki wdech, serce jeszcze bije jak oszalałe, powoli jednak dociera do mnie myśl: to był sen, tylko sen… Spokojnie- to był… tylko… sen… Boże drogi, co się ze mną dzieje? Wstałam i kołysząc się to w jedną to w drugą stronę, chwiejnym krokiem pokonałam przestrzeń między łóżkiem, a oknem. Po drodze potknęłam się o własne notatki porozrzucane gdzie popadnie. Kiedyś było tu nawet całkiem przytulnie- kiedyś oznacza czas przed pojawieniem się sterty papieru i stosu książek poupychanych gdzie się da. Drewniane meble w kolorze ciemnej wiśni wspaniale współgrały ze ścianami przyobleczonymi w jedwabną tapetę koloru herbacianej róży, na której dodatkowo wyhaftowane były gdzie niegdzie złote ornamenty w postaci wijącego się bluszczu. Najbardziej lubiłam im się przyglądać w nocy, gdy połyskiwały w świetle ulicznej lampy tuż pod moim oknem. Wyobrażałam sobie nie raz, że to może gwiezdny pył, że wystarczy strącić go ręką, dzięki czemu rozprzestrzeni się po całym pokoju w postaci maleńkich iskierek. Teraz jednak jest dzień, dzień po bardzo ciężkiej nocy… Muszę coś ze sobą zrobić i to szybko… Ostatnio nie zachowuję się racjonalnie, brakuje mi czasu, spokoju… Choćby chwili na poukładanie priorytetów i ustalenie celów. Brak czasu- niestety to sprawia, że ostatnio zaniedbałam siebie i nie tylko… Z zadumy budzi mnie dość ostry ton dzwonka do drzwi… Kto to może być? O tej porze? Ciężkim krokiem przesuwam się korytarzem, nawet nie zaglądając przez wizjer, otwieram… „O… To Ty…? Ale…?” cdn.