Twinning Część 2
— I z alkoholem? To chciałeś powiedzieć, prawda?
— Tak.
— I miałeś rację. Byłbym kiepskim sprzymierzeńcem — słysząc to Marek opuścił brodę. — Twoja sprawa zmieniła trochę moje plany, ale pomogę ci.
Były partner Nowickiego ożywił się natychmiast i poklepał go po ramieniu.
— Dzięki, stary.
— Nie ma sprawy. Wiem, że ty też byś mi pomógł. Musisz tylko poczekać, jak wrócę z Wrocławia.
— Mam złe przeczucia, co do tego wyjazdu.
— Czemu?
— Sam nie wiem. Ta sprawa jest… jakaś dziwna.
— A powiedz mi, jaka sprawa w naszej pracy nie byłaby dziwna? Łapanie ludzi, którzy w ciągu doby z zarodków zamieniają się w dorosłych mężczyzn i kobiety nie można raczej nazwać normalnym zajęciem. — odpowiedział Piotr, wysiadając z samochodu. — Dzięki za podwiezienie.
Ciche trzaśnięcie i Bartosiewicz został sam. Odprowadził wzrokiem Nowickiego spieszącego się na pociąg. Uruchomił ponownie silnik i powiedział sam do siebie:
— Masz rację, przyjacielu.
Przeciskając się między anonimowymi ludźmi, Piotr dobiegł na czas na peron i pokazał pracownikowi kolei służbową legitymację. Dzięki niej agenci mogli poruszać się bez przeszkód po całym kraju. Mogli korzystać też z każdego środka transportu, mogąc w nagłych wypadkach zajmować miejsca zarezerwowane przez zwykłych pasażerów. I wszystko zgodnie z prawem. Dość niespotykany luksus biorąc pod uwagę, że tak naprawdę łamał on prawo non stop. Będąc już pewnym, w której drużynie gra zajął on duży, wygodny przedział i wyciągnął mały osobisty komputer. Włączył go, chcąc nagrać wiadomość. Nagrywając ją wyjął zdjęcie żony, patrząc przy okazji na jej piękne i łagodne oblicze. Miał przed sobą długą podróż. Miną trzy godziny zanim dotrze do Wrocławia.