To serce miało być tylko dla niej...
I stało się!
Zrobił rzecz najfatalniejszą jaką tylko mógł.
I nie potrafiła mu tego wybaczyć.
Wprawdzie nie spał z żadną z kobiet, ani nie przespał się z byłą żoną, ale u niej był i nocował!
Jej zaufanie pękło jak bańka mydlana.
Mimo tego że zapewniał, że przyznał się do winy. Nie potrafiła.
Jeszcze na początku miesiąca pisała do niego „przyjedź bo bardzo tęsknię”, coś pękło.
Dwa tygodnie później gdy rozmawiali powiedziała:
- Nie jestem pewna czy chcę cię tutaj widzieć!
Kilka dni wcześniej szła na bal organizowany przez jej konsorcjum. Szykowała się. Myślała tylko o tym. Jej strój był oszałamiający.
Co ciekawe bo Michel pomagał jej dobrać kolor stroju. Omawiali to razem przez Internet.
Nadchodziła wiosna, a ona ją poczuła. Poczuła mocno. Jako kobieta.
Zdawała sobie sprawę, że Michel super ogierem w nocy nie jest. On też sobie to zdawał. Kochała go, ale on był daleko… i nie było go tak długo.
W przeddzień wielkiego balu rozmawiali poważnie przez telefon.
- Wiesz, zdjęłam twoją obrączkę. Jakoś mi teraz nie pasuje – powiedziała nagle.
Po drugiej stronie zapadła głucha cisza. Michel domyślał się jaki jest tego podtekst.
Upewnił się gdy kilka zdań później usłyszał:
- Taka jestem niezaspokojona jako kobieta – bardziej stwierdziła niż powiedziała.
- Niedługo będę to pofiglujemy – próbował zażartować Michel
- Ale nie mam chęci na seks z tobą- odparowała natychmiast Natalia.
Dla niego wszystko było już jasne.
Na balu było sporo fajnych facetów. Mówi się o takich „ciacha do schrupania”. Jak było to Natalia nie chciała się przyznać nawet przed sobą. Wiedziała jedno: To była udana impreza.
Czuła się jak kobieta!!!
Nie myślała o Michelu. Wyrzuciła go z umysłu. Wręcz jej przeszkadzał! Udawała że go nie ma, że nie istnieje, a tamten miły i fajny gość… to jakaś daleka przeszłość.
Zupełnie wyluzowana pojechała na wyjazd służbowy zakończony niezłym pijaństwem….
Czuła się sobą, bez zobowiązań, całkowicie niezależną.
Michel przyjechał tak jak się umawiali. Rozmowa się nie kleiła a Natalia chciała go upokorzyć. Pokazać siebie. Niezależną.
-Jadę z przyjacielem do Amsterdamu – wyrwało jej się niechcący.
-Ok. – powiedział spokojnie Michel.
-Wszystko rozumiem, oprócz jednego. Dlaczego nie potrafiłaś powiedzieć tego wprost. Normalnie.
- Zrozumiałbym.
Wyszedł do łazienki.
Po powrocie zaczął czegoś szukać w torbie.
- Mam dla ciebie niespodziankę – powiedział i wręczył jej kopertę.
W środku był kolorowy kartonik z literami VIP. I jeszcze jedna rzecz: identyfikator z jej nazwiskiem.
Przeczytała nagłówek „Międzynarodowe Pokazy Lotnicze”.
- Co to znaczy?- zapytała zaskoczona.
- Masz zaproszenie na VIP-owską trybunę na najbliższą niedzielę.
- Ale skąd…? – pytała wciąż zdumiona, przypominając sobie, że co dwa lata odbywa się wielki międzynarodowy meeting lotniczy. Przypomniała też sobie, że jego wielką pasją było lotnictwo.
- Przeczytaj dokładnie zaproszenie – powiedział z tajemniczą twarzą.
- „…uświetni pokaz akrobacji lotniczej w wykonaniu…” – czytała szeptem.
Nazwisko pilota przeczytała kilkakrotnie. Nie mogła uwierzyć. Nigdy jej nie mówił, że jest pilotem.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytała niemal z wyrzutem
- A po co? Pomyślałabyś, że się przechwalam.