Tak bardzo Cię potrzebuję (Part I)
Działo się to kilka dni po Bożym Narodzeniu. Abigail siedziała na podłodze a wokół niej rozłożone były zdjęcia, z których spoglądała na nią zakochana do granic możliwości para. Jej piękne, duże, zielone oczy niegdyś tak radosne teraz były pełne łez. Fotografie, które niegdyś tak pieczołowicie wklejała do albumów teraz sprawiały jej tylko ból. Wiedziała, że historia jej i Gibbsa właśnie dobiegła końca i nic nie mogła z tym zrobić. Wybrał inną kobietę.
Dziewczynie pozostały po nim tylko wspomnienia i łzy, które chciała powstrzymać ze wszystkich sił, a które i tak płynęły wbrew jej woli.
Praca w NCIS nie dostarczała już jej tyle przyjemności, co kiedyś. Gibbs nie przychodził już do jej laboratorium. Większość czasu spędzali z nią Tim lub Tony, ale dziewięć razy na dziesięć był to McGee.
Choć nic nie mówiła, Tim wiedział, że cierpiała, tak samo jak ona wiedziała, że był wściekły na szefa za to, jak z nią postąpił. Sam McGee obiecał sobie w duchu, że nie pozwoli nowej dziewczynie Gibbsa zbliżyć się do laboratorium. Od chwili, gdy Hollis Mann zawitała w progi NCIS nikt nie zapałał do niej sympatią. Wydała im się zimna i wyniosła, a zespół traktowała jak gorszych sobie.
Hollis tak manipulowała Jethrem, że ten wpadł w jej pułapkę. Pozostawał głuchy na ostrzeżenia i perswazje. Według niego Mann nie była zdolna do jakichkolwiek manipulacji.
A teraz?? Abbs zacisnęła palce na zdjęciu, które trzymała na kolanach. W głowie kołatała jej się tylko jedna myśl: wiedźma zajęła moje miejsce. Nienawidziła nie jego, a siebie za to, że pozwoliła wejść Hollis w swoje uporządkowane życie, nienawidziła siebie za to, że o niego nie zawalczyła i za to, że zabrakło jej sił. Niestety na tym się nie skończyło. W jej ukochanym zespole nastąpił rozłam. Tim stanął po jej stronie, gdyż od zawsze traktował ją nie tylko jak przyjaciółkę, ale jak siostrę, Ziva starała się być bezstronna a Tony postanowił nie mieszać się w konflikt. Zaszło to tak daleko, że rozmowy Gibbsa z Timem ograniczały się do: tak szefie, nie szefie, a co szef na to. Sytuacja z Zivą nie przedstawiała się lepiej, gdyż McGee potraktował jej zachowanie, jako zdradę a każda rozmowa między nimi kończyła się kłótnią.
Abby nie odrywała wzroku od drzwi mając głupią nadzieję, że zaraz zjawi się Jethro i udowodni jej jak bardzo ją kocha. Pokręciła głową i westchnęła. On już nigdy nie zaskoczy jej pocałunkiem w najmniej spodziewanym momencie. Teraz Hollis była jedyną osoba, na którą zwracał uwagę. Abbs wstała i podeszła do barku, gdzie na szklanej półce poustawiane były wszystkie drinki. Sięgnęła po butelkę whisky i nie martwiąc się o szkło wróciła na swoje miejsce tym razem odwracając się plecami do drzwi. Nie obchodziło jej, że nie ma szkła. Zaczęła pociągać solidne łyki z butelki. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jutro był 30 grudnia – sylwester, który miała spędzić u Ducky’ego razem z resztą zespołu, Gibbsem i jego „pijawką”.
Nie zauważyła, jak do domu wszedł Tim, którego uwagę przykuły porozrzucane po podłodze zdjęcia. Zaklął cicho w duchu. Mimo, że minął miesiąc od chwili, kiedy Gibbs zostawił jego przyjaciółkę ona nie mogła się pozbierać. Kucnął przy dziewczynie i położył delikatnie dłoń na jej ramieniu.
- Abby?? – zagadnął cicho