¦wiat pe³en mi³o¶ci
By³ piêkny, s³oneczny dzieñ. Ptaszki ¶piewa³y mi³osne piosnki, s³oñce
muska³o ¶wiat swymi z³ocistymi promieniami. Wszyscy ludzie siê kochali,
nikt nikogo nienawidzi³... Z nich... Promienie s³oñca daj± ¿ycie
stworzeniu. Wiadomo te¿, ¿e s³oñce potrafi te ¿ycie brutalnie odbieraæ.
Ale nie... Tego dnia nikt nikogo nie zabija³. Nikt nikogo w najmniejszy
sposób nie krzywdzi³. Nie by³o powodów... Co innego gdyby jaki¶ by³.
Ka¿dy sobie pomaga³, nikt nikomu nie wchodzi³ w drogê. Nawet psy nie
goni³y kotów. A ludzie nie st±pali tam gdzie robactwo mia³o swój dom.
Wszystko dlatego, ¿e by³ to ogólno¶wiatowy dzieñ mi³o¶ci.
Jedyny on
nigdy nie móg³ tego dnia znie¶æ. W zachowaniu ka¿dego stworzenia
widzia³ fa³sz. Tego dnia sta³ w s³oñcu na ¶rodku ulicy i obserwowa³
chodnik. Przechodzili po nim ludzie udaj±cy, ¿e kochaj± mi³o¶æ.
Zak³amanie ich by³o tak wielkie, ¿e nawet ci, którym przeszkadza³ w
prowadzeniu samochodu, ¶miali siê do niego przyja¼nie i krzyczeli, ¿e
jeszcze jaki¶ rozkochany do o¶lepienia go rozjedzie. Wszyscy udawali
te¿, ¿e jego wygl±d ich nie przera¿a. Lecz na pewno tak by³o, gdy¿
wygl±da³ jak sama ¶mieræ. Jego d³ugie kruczoczarne w³osy zas³ania³y
ca³± jego obrzydliw± twarz. Nigdy jej nie pokazywa³, bo wszyscy na jej
widok uciekali. W¶ród t³umu zauwa¿y³ ma³ego kotka. S³odziutk± w³ochat±
kuleczkê. Taki ma³y, taki s³odki. Wszyscy przechodnie go g³askali i
przytulali. Nigdy nie chcia³ nale¿eæ do tego ¶wiata, bo jest sztuczny w
swej mi³o¶ci. Ale jednak tego dnia chcia³ spróbowaæ. Daæ sobie i ¶wiatu
szansê. Podszed³ do niego, chc±c go pog³askaæ. Ale gdy siê zbli¿y³
zobaczy³ ¿e ma³y kotek mia³ krew na wargach. Zabi³ ma³±, niewinn±
myszkê. ¦wiat tego nie widzi, bo nie chce tego widzieæ i dlatego jest
taki piêkny. Nienawidzi³ go. Nienawidzi³ kotka. Wygl±da³ jak ca³a ta
sztuczna mi³o¶æ tego ¶wiata. Zapragn±³ go zabiæ. Tej mi³o¶ci tu nie
bêdzie! Wyci±gn±³ ze swojej kieszeni sztylet. Przykucn±³ przy malutkim
kotku. Pog³aska³ go. Ale jego milusie w dotyku futerko rani³o jego
d³onie. Jest bardzo mi³y ale tylko w tym momencie. £asi³ siê, by
g³aska³ go wiêcej. A ta ma³a myszka na pewno b³aga³a go swoim piskiem o
to by jej nie zabija³. A on zrobi³ to dla czystej przyjemno¶ci. Dla
naturalnego porz±dku. ¦wiat jest okrutny i dlatego tak bardzo go
nienawidzi³. Jedni ¿yj± po to by s³u¿yæ innym za pokarm.
Kotek by³
ju¿ tak bardzo zadowolony, ¿e zacz±³ mruczeæ. U¶miechn±³ siê i wzi±³ go
na rêce, a on wtuli³ sw± g³ówkê w jego szyjê... Jak¿e go to pali³o! Nie
móg³ tego d³u¿ej znie¶æ. Wbi³ sztylet ma³emu kociakowi prosto w
brzuszek. Rozszarpa³ go, a¿ wszystkie jego ma³e wnêtrzno¶ci wyla³y siê
na rozgrzany s³oñcem chodnik. Kotek wrzasn±³ okropnie... Brzmia³o to
niczym krzyk ludzki, pe³en cierpienia i nienawi¶ci. Wtedy ju¿ trudno
by³o mu mruczeæ. Zastanawia³o mnie jakie to uczucie, przej¶æ z jednego
skrajnego nastroju w drugi ca³kowicie odwrotny i równie¿ skrajny.
Wszyscy ludzie przepe³nieni "mi³o¶ci±" us³yszawszy krzyk pobiegli w
panice przed siebie. S³oñce przys³oni³y ciemne chmury i zrobi³o siê
ciemno niemal jak w nocy. Na wierzch wyszed³ ca³y brud tego ¶wiata. A
on nareszcie poczu³ siê dobrze. Ogólno¶wiatowy dzieñ mi³o¶ci ju¿ nie
by³ tym samym dniem. Ma³y kotek by³ ju¿ wyczerpany, jego cia³o by³o
s³abe i wiotkie. Ale za ma³o... Oderwa³ mu g³owê, a potem wszystkie
jego ko¶ci i miê¶nie zostawiaj±c tylko zakrwawion± skórê obro¶niêt±
prze milusim futerkiem.
Upad³ na ziemiê i zacz±³ szlochaæ nad
okrutno¶ci± tego cholernego ¶wiata. Z nieba lun±³ deszcz a on wtuli³
sw± twarz w okrwawione futerko kociaka. Ca³y by³ umazany jego krwi±.
Zacz±³ zlizywaæ j± ze swojego cia³a nim zrobi to deszcz. Nie smakowa³o
mu ani trochê, i w ogóle nie wiedzia³ dlaczego to robi³. Ale z ka¿d±
chwil± podoba³o mu siê to coraz bardziej. A¿ zacz±³ je¶æ jego
wnêtrzno¶ci. Podnosi³ je z zab³oconego chodnika i wk³ada³ do ust. Gryz³
je i czu³ jak drobniutki piasek kruszy siê o jego zêby. Wstrz±snê³y nim
md³o¶ci od