¦PIEWNIKOWY PAMIÊTNIK-„Zamki na piasku”
"Z mo¿nymi tego ¶wiata
o wielkie stawki grasz.
Zamki na piasku
Gdy pe³no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ¿ycie twe..."
-No to na drug± nogê!-pan Janek nie chcia³ przepo¶ciæ okazji i wiedzieli ,¿e nie wyjd± dopóki nie wypija reszty.
Musz± siê jednak pospieszyæ bo poci±g z Przemy¶la do Bia³egostoku odje¿d¿a³ tylko raz na dobê,a do dworca te¿ by³ ³adny kawa³ek drogi.
-£ukasz ,po¿egna³e¶ siê ju¿ z bliskimi?-zapyta³ pan Janek.
-Z dziadkami i dziewczyn± ju¿ wczoraj,a rodzice i siostra po pracy przyjd± na dworzec.-odpowiedzia³.
-To teraz wypijmy za wasze dziewczyny.Wojtek ju¿ te¿ po¿egna³ siê z Pel±.-rzek³ pan Janek nalewaj±c w kieliszki.Wypili za zdrowie i sta³o¶æ swych dziewczyn.
-Wojtu¶ ,proponuje by¶ poszed³ po¿egnaæ siê z mam± i babci±.Czas nagli, a to chwilê potrwa.Ja pojadê z wami na dworzec.-zakomenderowa³ pan Janek.
Wojtek wsta³ i wyszed³ do kuchni.Po chwili dobieg³o ich jeszcze g³o¶niejsze pochlipywania.
-S³yszysz?To ju¿ tak trwa trzy dni.Zwariowaæ idzie!-powiedzia³ i siêgn±³ po butelkê by rozlaæ resztê.
-Akurat na dwa.Ma siê to oko.-stwierdzi³ pan Janek.
Wypili w milczeniu i prawie jednocze¶nie spojrzeli na zegarki.
-Chyba czas siê zbieraæ?Obiecali¶my ,¿e bêdziemy wcze¶niej na dworcu.Trochê znajomych przyjdzie nas po¿egnaæ i g³upio by by³o przyj¶æ na ostatnia chwile.-powiedzia³ Lukasz i podniós³ siê z krzes³a.
Pan Janek tez wsta³ i przeszli do przedpokoju.
-Wojtek ,musimy ju¿ wychodziæ!-krzykn±³ £ukasz.
Po chwili w przedpokoju ukaza³ siê Wojtek a za nim zap³akane kobiety.Dopad³y do £ukasza i tez zaczê³y go ob¶ciskiwaæ i rozpaczaæ.
-Do¶æ tych czu³o¶ci!Ch³opaki ju¿ musz± wychodziæ!-stanowczo za¿±da³ pan Janek.
Jeszcze w korytarzu s³yszeli tak oklepane w ostatnich dniach s³owa:
-Uwa¿ajcie na siebie...
-Z Bogiem..
-Wojtu¶, napisz zaraz po przyje¼dzie...
Jak najszybciej wyszli przed blok i skierowali siê w stronê przystanku.Wojtek spojrza³ na rozk³ad jazdy.
-Kurcze,akurat odjecha³- zakomunikowa³ wyra¼nie zdenerwowany.
-Szybko!Za mn±!-krzykn±³ pan Janek i pu¶ci³ siê ¶wiñskim truchtem przez ulicê.
Spojrzeli po sobie i ze ¶miechem pobiegli za nim.Dobiegli do pobliskiego placu na którym by³ postój taksówek.
Wysiedli z taksówki przed dworcem i pobiegli na peron 4.To co tam zobaczyli przesz³o ich oczekiwania.Wiedzieli , ze trochê ludzi ma przyj¶æ,ale nie liczyli na taki t³um.Zostali otoczeni wielkim krêgiem.Wszyscy siê przepychali by i ich u¶ciskaæ. £ukasz zobaczy³ rodziców i siostrê.Uca³owa³ siê z mam± a nastêpnie z siostr±.Ojciec zosta³ gdzie¶ z ty³u.
-Nawet nie¼le dzi¶ wygl±dasz.- powiedzia³a uszczypliwie siostra.
-No..,prawie jak ruski oficer.Ogolony,umyty ,lekko wypity.-doda³a z wyra¼nym akcentem na ostatnie dwa s³owa matka.
Wiedzia³ ,ze wyczula od niego alkohol.Nie by³o jednak czasu siê t³umaczyæ bo w³a¶nie nadjecha³ poci±g.Gor±co wy¶ciska³ siê z ojcem i przepychaj±c siê przez t³um wsiad³ do poci±gu.Zaraz za nim do³±czy³ Wojtek.Szybko zajêli miejsce w prawie pustym przedziale i wychylili siê przez okno.Znów pad³y ostatnio tak czêsto s³yszane okrzyki:
-Trzymajcie siê....
-Dajcie znaæ kiedy przysiêga to przyjedziemy...
-Uwa¿ajcie na siebie...
Strasznie nie lubi³ po¿egnañ.Zawsze to samo.Chyba sam przed sob± bal siê przyznaæ do wzruszenia,którego zawsze stara³ siê nie okazywaæ.
Poci±g ruszy³.Ludzie na peronie zaczêli siê oddalaæ a okrzyki cichn±æ.Stali w oknie machaj±c dopóki poci±g nie wyjecha³ z dworca.Zamknêli okno i usiedli na przeciw siebie.Spojrzeli na siebie.
-Boisz siê?-zapyta³ Wojtek.
-Nie,a Ty ?
-Chyba tez nie!Powiedz mi,tylko tak szczerze ,co czujesz?
-Sam nie wiem.Chyba niepewno¶æ.Nigdy nie wiadomo gdzie i na kogo trafisz.-odpar³ £ukasz po chwili namys³u.
Starali siê nie rozmawiaæ o wojsku.Wspominali ostatnie, razem spêdzone wakacje.Wiêksz± cze¶æ nocy przespali.Rano poszli do Warsu co¶ zje¶æ.Ju¿ nied³ugo i oni bêd± musieli siê po¿egnaæ.
Doje¿d¿ali do E³ku. £ukasz wsta³ i zacz±³ siê ubieraæ.Gdy poci±g zacz±³ zwalniaæ wyszli na korytarz.U¶ciskali siê.
-Bêdziemy niedaleko od siebie.Jak by co¶ daj znaæ.-powiedzia³ Lukasz.
-Nie ma sprawy,jako¶ to bêdzie.Trzymaj siê!
Lukasz wysiad³ z poci±gu.Raz tylko sie odwróci³ i pomacha³ Wojtkowi.Wyszed³ z dworca i od razu zobaczy³ szary,betonowy p³ot jednostki.Zatrzyma³ jakiego¶ mê¿czyznê i zapyta³ siê gdzie jest wej¶cie.
-Do bramy pójdzie pan prosto i za „Turystyczna" w lewo.Tam ju¿ pan zobaczy.
Podziêkowa³ i poszed³ we wskazanym kierunku.By³ ju¿ kiedy¶ w E³ku,ale oczywi¶cie w sezonie.Miasto to têtni³o ¿yciem i muzyk±.Jesieni±, bez turystów by³o jakie¶ puste,szare, smutne.
Zaraz za zakrêtem zobaczy³ bramê jednostki.Podszed³ do stoj±cego przed biurem przepustek kaprala.
-Dzieñ dobry.Dzi¶ mia³em siê tu zg³osiæ.-powiedzia³ wyci±gaj±c z kieszeni powo³anie.
-Prosto przez bramê i na prawo do ³awki.Tam ju¿ dwóch czeka.Zaraz kto¶ po was przyjdzie.-odpowiedzia³ gburowato kapral nawet nie patrz±c na kartê powo³ania.
-Dziêki
Przechodz±c przez bramê us³ysza³ za sob±:
-Ej,kocie.
Nie by³ pewny czy to do niego ,ale siê obróci³.
-Witamy w syfie-krzykn±³ mu u¶miechaj±c siê kapral.
Nic nie odpowiedzia³,ale jego niepewno¶æ rozwia³a siê jak zamki z piasku.Ju¿ wiedzia³ jak bêdzie.
Poszed³ w stronê ³awki.