Snow White 6
6
Ranek Monika spędziła sama. Nena musiała zająć się swoimi obowiązkami. Dla porwanej
dziewczyny było to na rękę. Mogła w pełni skupić się na układaniu życiowego planu na
najbliższy miesiąc- miała nadzieję, że tylko tyle jej wystarczy, żeby zdobyć zaufanie tej
dziwnej rodziny, by móc swobodnie uciec. Było jednak ciężko jej cokolwiek wymyśleć. Nie
wiedziała, gdzie jest ani jak to wszystko poskładać do kupy. Doszła do wniosku, że musi sobie
dać czas. Najpierw zaprzyjaźnić się z Neną, a potem wydobyć od niej wszystkie niezbędne
informacje i na bieżąco robić z nich użytek. Będzie potrzebowała jakiegoś notesu, by nic jej
nie umknęło.
Monika poczuła ekscytację. Poczuła się jak bohaterka filmu akcji. Będzie musiała wznieść
swój umysł na wyższe obroty, by plan wypalił. Miło by było, gdyby udało się w to jeszcze
kogoś wciągnąć, żeby nie była sama, by mogła na kogoś liczyć w razie problemów. Pomyślała
o Nenie. To była dobra dziewczyna. Ale Monika zaprzeczyła sobie ruchem głowy. Jest zbyt
uczciwa. Na pewno wszystko wyzna Rochitowi.
"Ach, gdyby tu była Elwira..." westchnęła. "Z nią na pewno ucieczka by wypaliła nawet
dzisiaj".
Ale przyjaciółki tu nie było. Nie miała się nawet jak z nią skontaktować. Elwira w tym
momencie mogła jedynie liczyć na skuteczność policji. A to oznaczało niewolę Moniki do
końca życia.
"Nigdy mnie nie znajdą" pomyślała bez nadziei. W żadnej książce nie wspominała o żadnym
Hindusie ani w pamiętniku, który pisała, gdy było jej smutno, a co mogłoby ułatwić policji
poszukiwania.
"Jestem w czarnej d..."
Zrezygnowana zaczęła przeglądać szafki i szuflady w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby
jej pomóc. Znalazła kilka czystych zeszytów i długopisów. Wybrała po jednym, usiadła przy
biurku i na pierwszej stronie wielkimi drukowanymi literami napisała "PLAN UCIECZKI".
Podumała trochę, po czym go skreśliła. Jeśli ktoś to znajdzie i sobie przetłumaczy słowa w
translatorze, ma przerąbane. Starannie zamalowała napis atramentem długopisu. Nie miała
żadnego pomysłu, co mądrego napisać na początek. Zaczęła więc rysować byle co, co jej
przyszło do głowy.
Mogłaby napisać kolejną książkę. I byłaby to książka autobiograficzna. Zawsze wahała się, czy
miałoby sens wydanie takiej książki. Teraz jednak wiedziała, że warto. Nikt nie przeżył tyle, co
ona. Ludzie żyli swoim życiem, mieli swoje problemy, które uważali za góry. Jej problemy
jednak w porównaniu z innymi- Himalajami.
Narysowała podobiznę siebie, niegdyś tryskającą energią, a obok zmizerniałą, chudą, bez
życia, płaczącą. Popatrzyła na rysunek, odłożyła długopis i złapała się za głowę. Znów
zachciało jej się płakać. Ostatnio takie nastroje dopadały ją tuż po śmierci rodziny. Teraz
znowu ją dopadły. Wtedy jednak miała bliskich, a teraz nie ma nikogo, kto pomógłby jej
sobie z tym poradzić. Zła z tego powodu pociągnęła nosem, chwyciła ponownie długopis i
pod rysunkiem napisała wielkimi drukowanymi literami "HELP".
Następnie przewróciła kartkę i zaczęła pisać. Pisała bez przerwy przez trzy godziny, ale to i
tak nie było wystarczająco. Pisała o wszystkim, co ją spotkało. Odtwarzała każdy szczegół.
Płakała i pisała. Zakończyła zdaniem: "Chciałabym umrzeć".
*
Późnym popołudniem przyszła Nena.
-Przepraszam, że nie mogę ci towarzyszyć cały czas, żebyś nie czuła się samotna, ale mam
tyle obowiązków... Mimo że mamy służbę, to tato nie chce, byśmy z mamą tylko siedziały,
patrzyły i rządziły w domu. Uważa, że to działa na niekorzyść, że się rozleniwiamy. Przez cały
czas męczyło mnie sumienie, co robiłaś sama przez ten cały czas?
-Pisałam- krótko odparła Monika, nie patrząc na nią.
Dziewczyna dostrzegła zeszyt na biurku.