Snow White 1,2,3

Autor: minona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

1
Monika przerażona robiła wszystko, co jej kazali. Zapomniała o swojej buntowniczosci, o swoim porywczym charakterze. Ze strachu ni
Nie śmiała nawet drgnąć. Gdy kazali jej iść, szła, gdy kazali siedzieć- siedziała. Wiedziała jak bezsensowne w tej sytuacji byłoby jakiekolwiek wyrywanie się, szarpanina czy nawet ucieczka. W filmie może tak, ale w rzeczywistości- wiedziała doskonale, że jest zbyt słaba i nie da rady. Nie potrafi się bić ani nie zna żadnych chwytów samoobrony. Zostaje jej tylko liczyć na cud.
Bała sie gwałtu. Na samą myśl zaczynała dygotać i zbierało jej się na wymioty. Wolałaby, żeby ją od razu zabili. Ciągle bolał ją brzuch. Od dwóch dni nic nie jadła. Myślała, że to randka z tajemniczym wielbicielem i z przejęcia tego dnia jadła niewiele. Praktycznie w ogóle. A potem okazało się, że zamiast randki, porwali ją. Wywieźli na jakieś lotnisko, gdzie wsiadła razem z porywaczami do samolotu. Musiał to być samolot prywatny, bo nie było żadnej odprawy, nic. Po prostu weszła po schodach i wsiadła. Musiał się nią zainteresować ktoś bardzo bogaty, skoro stać go na jej lot prywatnym samolotem. Podróż była długa. Trwała kilka godzin.
Mężczyźni w kominiarkach dali jej coś w samolocie na kolację, ale monika nawet tego nie ruszyła. Nie była w stanie jeść. Natychmiast by wszystko zwróciła. Nie była związana. Związali jej ręce tylko na przejazd samochodem. W samolocie wprowadzili ją do osobnego pomieszczenia, gdzie mogła sobie wygodnie usiąść, pić szampana i podziwiać luksus jaki w nim panował.
Monika nic z tego nie rozumiała. Czy ktoś ją porywa dla jaj? Czemu ją rozwiazali. H.? Po co miałby to robić? Przecież widziała go w recepcji, kiedy wychodziła z hotelu z Elwirą. Jakie to wszystko bez sensu! Kto miałby jej takie coś robic i po co? Nie przypominała sobie, by miała jakiegoś wielbiciela- psychopatę, który byłby na tyl;e bogaty, by ją wywieźć prywatnym samolotem. I to tak daleko!
Całą noc nie spała. Bała się, była zdenerwowana do granic wytrzymałości. Nad ranem wylądowali na kolejnym lotnisku i ponownie uwiązali jej ręce. Odbyła dalszą podróż nie byle jakim czarnym samochodem. Po dwóch godzinach jeden z mężczyzn. W czarnej kominiarce otworzył jej drzwi samochodu i kazał wyjść. Postawiła stopy na białym, mocno ubitym piasku. Gdy podniosła głowę, ukazał się przed nią ogromny pałac.
Monika poczuła, że ma dosyć. Od grubo ponad dwunastu godzin była w ciągłym sresie, który nie wiedziała dokąd prowadzi. Czy ktoś chce ją zgwałcić, czy zrobić miłą niespodziankę, ale najpierw napędzić stracha, czy zabić, czy cokolwiek? Była zmęczona, głodna i mega zdenerwowana. Jeśli to ktoś, kto jej nie dorasta do pięt, to chętnie mu wygarnie, co myśli i czuje. I to nie będzie nic pozytywnego.
Porywacze zaprowadzili ją wprost do pałacu. Architektura i zdobienia, obrazy i posągi- wszystko budziło podziw. Jednak Monika zdecydowanie nie była w nastroju nawet na zainteresowanie się tym czy owym, na oglądanie, a co dopiero podziwianie. Interesowało ją teraz tylko i wyłącznie, do kogo ją zaprowadzą i w jakim celu. Chciała mieć już chociaż tę tajemnicę za sobą. Jakże się zawiodła, gdy po pokonaniu dwóch ogromnych pięter wylądowała w wielkim pokoju z łóżkiem z wielgachnym baldachimem, z mega wygodną pościelą i mega wygodnymi poduszkami, osobną garderobą, toaletką i oknem z pięknym widokiem na ogród.
W pokoju nie było nikogo. Porywacze rozwiązali jej ręce, po czym odeszli, zostawiając ją samą. Drzwi oczywiście zamknęli na klucz. Monika usiadła zrezygnowana na wielgachnym łóżku. Serce waliło jej jak oszalałe. Czy ktoś chce ją wrobić? Na razie wszystko odbywa się prawie, jak sama napisała w swojej książce. Nie zgadza się tylko miejsce i fakt, że jej niczym nie odurzyli, bo przez caly czas wie, co się z nią dzieje. Ciągle się zastanawiała: Kto? Po co?
Monika podsunęła nogi pod brodę i je objęła. Nigdy w życiu się tak nie bała. Bolał ją brzuch, głowa, chciało jej się wymiotować, cała dygotała.
Nagle przypomniał jej się krzyk Elwiry. Ostatni krzyk, jaki słyszała, gdy ją pakowali do samochodu. Był przeraźliwy, spanikowany. Monikę przeszył zimny dreszcz.
Nikt nie porwał jej dla jaj. Elwira nie krzyczałaby tak okropnie, gdyby to był żart.
Serce moniki zaczęło jeszcze mocniej bić. Głowa rozbolała ją jeszcze bardziej. Musiała uciekać. Natychmiast!
Wstala, bez zastanowienia podbiegła do drzwi i nacisnęła klamkę. Napotkała opór. Podbiegła więc do okna. Próbowała przekrecić uchwyt, ale nie mogła. Wszystko było szczelnie zamknięte. Monika rozpaczliwie rozejrzała się dookoła. Obok łóżka zobaczyła kolejne drzwi. Szybkim krokiem podeszła do nich i otworzyła.
Łazienka. Weszła, by poszukać jakiegoś innego okna.
Było jedno, niewielkie, piod sufitem. Zmieściłaby się, jest chuda. Ale najpierw musi się do niego dostać. Stanęła przy wannie, która była pod nim. Postawiła stopę na brzegu, a potem ostrożnie dołączyła drugą. Oparła się rękoma o ścianę, by nie przewrócić się do tyłu. Następnie chwyciła rączkę i przekręciła. Tym razem bez żadnych problemów otworzyła okienko. Spróbowała się wychylić i spojrzeć w dół. Trwało to trzy sekundy. Ale te trzy sekundy wystarczyły.
Skok z tego okna w dół to samobójstwo. Jakieś piętnaście metrów wysokości. Nie ma się o co oprzeć, o co chwycić. Musiałaby zejść po linie.
Lina.
Monika szybko zeszła z wanny i rozejrzała po łazience. Mogłaby ją przymocować do umywalki. Chyba utrzyma sześćdziesiąt kilo wagi i nie wyrwie się od ściany. Upewniona, ruszyła pędem wiec do szafy na przeciw łóżka, wywalila wszystkie prześcieradła i zaczęła robić linę. Robiła kilkukrotne supły, by mieć więcej niż stuprocentowa pewnośc, że prowizoryczna lina nie puści. Gdy była gotowa, zwinęła w kłębek i chciała wrócić do łazienki. Wyjrzała jeszcze przez okno, by się upewnić, czy nikogo nie ma w ogrodzie.
Byli.
-Nie…- Monika automatycznie odwróciła się od okna, by nikt jej nie zobaczył. Załamana przykucnęła.
Po policzkach splynęły jej pierwsze łzy. W ogrodzie byli jej porywacze i pilnowali, by nie uciekła przez jakiekolwiek okno. Była uwieziona.
Dopiero teraz do niej dotarło, że to nie koszmarny sen, z którego się zaraz obudzi, ale najprawdziwsza prawda. I nie ma z niej żadnej drogi do dawnej wolności.
Monika już bez żadnej nadziei wtuliła się w kłębek związanych ubrań i rozpłakała.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
minona
Użytkownik - minona

O sobie samym: Piszę, bo lubię. Nie jest to sztuka dla sztuki. Jest to sztuka dla ludzi.
Ostatnio widziany: 2024-07-03 20:46:16