Skrzyżowanie dróg. - porzucone.

Autor: Koffi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Ranek. Promienie Słońca przenikają przez zasłony i trafiają prosto w oczy naszego bohatera. Wstaje, ale nie jest tym zachwycony.
Najchętniej spałby cały dzień, ale nie może- obowiązki wzywają. Zaraz, zaraz… jakie obowiązki? Zawodnicy jeszcze na urlopach, a po ostatnich wydarzeniach nie ma zamiaru ruszać swojego zadu do klubu. Nie ma po co. Nie ma sensu. Jeszcze rok temu wszystko miało sens…
… zy się to tak, jak każdy z was sobie zaplanuje. Ja byłem na tyle głupi, że zrobiłem wszystko krok po kroku. Popatrzyłem na lewo, na prawo, przed siebie i za siebie- nie zobaczyłem nic. Ktoś jednak tam był, bo wyraźnie usłyszałem swoje imię. Piękna, czarująca kobieta o ciemnych włosach i… czarno-białych oczach. Popatrzyła na mnie, zapytała czego chcę, a ja odpowiedziałem. Zapytała jeszcze raz, czy na pewno tego chcę, a ja po raz kolejny odpowiedziałem twierdząco. Spytałem, co chce w zamian. Odpowiedziała, że dowiem się za 6 długich lat. Wtedy nie pomyślałem, aby zapytać o szczegóły, byłem szczęśliwy. Długi, namiętny pocałunek, który pełnił rolę podpisu pod naszą umową był ostatnią rzeczą jaką pamiętam. Pocałunek potępienia, śmiertelny dar, ale nie miałem czasu żeby się zastanawiać, jak zwykle ciekawość była silniejsza ode mnie. Popędziłem, co sił do domu, a to co ujrzałem o mało nie doprowadziło mnie do zawału…
To naprawdę ona. Moja kochana Marta taką jaką ją pamiętam. Odwróciła się, uśmiechnęła- ten wspaniały uśmiech- przytuliłem ją do siebie tak mocno, jak mogłem… nie chciałem znowu jej stracić. Moje życie zaczęło się od początku. Taka druga szansa.
Przez sześć lat cieszyłem się, jak dziecko.
Przez sześć lat byłem znowu z nią.
Przez sześć lat doczekałem się potomstwa.
Ale te sześć lat w końcu mija…

… teraz już nie ma. Nie ma jej, a bez niej nie ma i mnie. Gdybym nie wsiadał wtedy do samochodu. Gdybym został z nią jeszcze przez te parę godzin. Gdybym… - w tym momencie Adama naszły znowu uczucia bezsilności i bezmyślnej furii. Swe kroki skierował do lodówki po to żeby znowu się upić. Po to żeby dalej czytać pamiętnik, bo w nim może znaleźć rozwiązanie swojego problemu. Znaczy już je znalazł, ale chce czytać do końca. Za niedługo skończy się urlop i trzeba będzie wrócić do klubu na przedsezonowe przygotowania. Będzie musiał napisać kolejny raport. Wpierw jednak osuszył kolejne butelki piwa.
***
Sześć lat mija spokojnie, szczęśliwie, ale w takiej dziwnej atmosferze. Czujesz, że Twoje serce zamienia się w zegar odliczający uderzenia do Twojej śmierci, a przez to nie masz pełnej satysfakcji z zawartej umowy. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc to uczucie staje się Twoją obsesją i tutaj rodzi się pytanie- co poświęciłem dla marzeń? Musiałem się tego dowiedzieć, bo wiedziałem, że nie da mi to spokoju. Zacząłem wertować stare książki, pytać się znajomych, czy nie słyszeli opowieści na ten temat. Cisza, głucha, bezwartościowa cisza. Pomyślałem, że udam się do pastora, bo, kto jak kto, ale on powinien coś o tym wiedzieć. Nasz klecha był naprawdę wspaniałym i oczytanym człowiekiem, od którego biła aura niedostępności, tajemniczości oraz szczerości i zaufania. Tylko, jak mu to powiedzieć? Przecież mnie wyśmieje. Ta północ, rozdroża, kości kota… to się kupy się kupy nie trzyma. Spytałem się, więc o legendę, którą to niby ostatnio przeczytałem. Z pogodnej twarzy pastora zniknął uśmiech, a pojawiło się zakłopotanie…
- Wiesz o czym przed chwilą powiedziałeś, prawda? – zapytał z grobową już miną. – Powiedz, że wiesz…
- Nie, pastorze. A o co chodzi?
- To jest legenda o diable na rozdrożu, demonie, który zawiązuje umowy, której stawką jest ludzka dusza. – tutaj wbił wzrok w ziemię, a potem znowu na mnie – Ile lat Ci dał? – zostałem tym pytaniem ścięty z nóg. Skąd wie? Jak?
Kolejny dzień pustej egzystencji.
Nie tak to miało wyglądać.
To miało wyglądać zgoła odmiennie.
Miał mieć dziewczynę, rodzinę, psa, samochód, pracę i przyszłość. Jedyne, co z tego zostało to praca, do której w końcu musi się udać, ale czy na pewno? Może gdy rzuci się w wir roboty to choć na moment przestanie myśleć o tym, co się stało i co ma zamiar zrobić. Adam wie, że tańczy na krawędzi, że zamienia się w desperata, ale czy na świecie jest jeszcze miejsce dla normalnych zjadaczy chleba? Musi pójść do pracy, ale najpierw trzeba chociaż trochę wyglądać żeby się w niej zjawić.
Poszedł do łazienki, przemył twarz i popatrzył w… faktycznie. Lustra nie było już od tego zdarzenia marcowej nocy. Gdy się dowiedział po prostu je potłukł. Zarzucił na siebie jakąś znoszoną marynarkę, ubrał buty i ruszył w stronę swojego drugiego domu. Ruszył na Creesing Road w poszukiwaniu nadziei i siły do dalszego działania.
Te same ulice.
Te same chodniki.
Te same znaki.
Nie oszukujmy się- jest inaczej. Adam szedł tędy zawsze radosny, pełen życia, którym zarażał wszystkich dookoła. On kochał i był kochany. Teraz czuje się tutaj obco. Ludzie patrzą się na niego obco. Stoczył się, zmarniał, co on sobą reprezentuje! Ludzie byli bezlitośni.
Jeszcze rok temu wspólnie cieszyli się z jego szczęścia, a teraz wszyscy o tym zapomnieli. Wszyscy zapomnieli o nim i o tym, co się stało. A stało się dużo i on nie chciał żeby to zostało zapomniane…
Przechodzi koło knajp, w których jest już zadłużonym, stałym bywalcem. knajp, z których nie raz wyciągali go jego podopieczni. Oni go rozumieli, oni nie zapomnieli o tym, co się stało. Teraz idzie trzeźwy i całkiem sam. Wejdzie do budynku klubowego, przywita się z prezesem i pójdzie na murawę by znowu zobaczyć ludzi, którzy ciężką pracą osiągnęli cel. Powie im, czego oczekuje teraz, a potem wróci do domu i znowu się upije. Jego życie to piekło, bo zapewne piekło jest rutyną. Rutyną, z której nie możesz się uwolnić, nie możesz uciec i obudzić się w domu, w swoim łóżku, koło ukochanej i powiedzieć sobie, że to tylko zły sen.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Koffi
Użytkownik - Koffi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-02-07 22:09:48