Skrytobójca
rzający, opowiadał dziwne, wręcz nieprawdopodobne rzeczy to i tak mu Karol wierzył, i chciał go słuchać – nigdy się nie włamujemy, jeżeli to cię zastanawia. Mamy przedmioty, które zastępują nam klucze, nazywamy je kluczami uniwersalnymi, jest ich kilka rodzajów, tak jak jest kilka rodzajów zamków. Otworzysz nimi niemal każdy rodzaj zabezpieczenia. Przez długi czas rozmawiali, mroczna postać opowiadała i odpowiadała na pytania. Karol słuchał i wierzył, że jest utalentowanym zabójcą. Jego rozmówca ostrzegł, że przy najbliższych zleceniach nie będą kontaktować się osobiście. Karol będzie otrzymywał jedynie paczki i zapłatę. Dopiero, jeżeli pojawi się coś bardziej skomplikowanego, bądź coś niespodziewanego się wydarzy i zajdzie taka potrzeba wtedy spotkają się ponownie. Po tej rozmowie sumienie Karola zdawało się zapaść w głęboki sen. Rano w salonie znalazł na stole grubą kopertę i paczkę, zapłata i nowe zlecenie. Za zabicie starca dostał dziesięć tysięcy, kwota mile go zaskoczyła. Spodziewał się sporych pieniędzy, ale w najśmielszych snach nie przekraczał czterech tysięcy, a co dopiero dziesięć. W paczce znalazł zestaw kluczy, pistolet z tłumikiem i kopertę z celem. Tym razem ofiarą był mężczyzna około czterdziestki mieszkający sam za miastem, jedynym jego towarzyszem jest pies, brak ochroniarzy, rodziny i przyjaciół, typ samotnika. Broń, którą otrzymałem była nie zarejestrowana, numery seryjne miała starte. Bez zastanawiania Karol wyszedł z domu i udał się na autobus. Będąc na miejscu poczekał do nocy, a następnie wyczekał momentu, aż w domu zgasną wszystkie światła. Budynek mieścił się w lesie na polanie, brak sąsiadów, brak żywego ducha w odległości pięciu kilometrów, mniej więcej tyle szedł leśną dróżką od przystanku. Dom nie był duży, jednopiętrowy, cały z drewna, przynajmniej zewnętrzna elewacja była drewniana. Otaczał go niewysoki płotek, raczej ozdobny, niż ochronny. Karol upewnił się czy broń jest nabita, odbezpieczył ją i udał się ostrożnie pod drzwi. Nigdzie nie było śladu psa, obawiał się, że zwierze może być w domu, to by utrudniło zadanie. Przygotował zestaw uniwersalnych kluczy, zanim znalazł odpowiednie narzędzie do tego zamka, nacisnął klamkę, drzwi były otwarte. Mieszkający tu mężczyzna zapewne nie spodziewał się gości, zarówno tych chcianych jak i tych niechcianych, a może Karol miał cholernie wielkie szczęście. Przez głowę przebiegła mu jeszcze jedna myśl, że to pies broni domu, wielkie mordercze bydle i właściciel nie musi się zamykać. Wyjął z kieszeni tłumik i przykręcił go na końcu lufy. Wszedł do środka starając się iść najciszej jak potrafił, pistolet miał skierowany przed siebie w dół, na wypadek wyskakującego na niego psa. Szedł ciemnym przedpokojem wypatrując bestii, której najwyraźniej nigdzie nie było. Wszedł do salonu, z którego schody prowadziły na górę gdzie zgasło ostatnie światło, a więc zapewne tam jest sypialnia. Obok schodów znajdowały się drzwi, Karol zgadywał, że prowadzą do piwnicy, zza nich słychać było drapanie i ciche skomlenie. Pies został zamknięty na noc, to stanowczo ułatwia zadanie. Z góry dobiegało chrapanie, Karol szedł za tym dźwiękiem. Dom nie miał zbyt wielu pomieszczeń, na dole, nie licząc przedpokoju, znajdowało się jedno pomieszczeni podzielone ladą na kuchnie i salon, na górze było troje drzwi, jedne zapewne prowadziły do łazienki, pozostałe do dwóch pokoi. Jednym z nich jest sypialnia ofiary, ten otwarty. Karol wszedł cicho, mężczyzna leżał przykryty kołdrą po szyję. Jedną rękę miał na kołdrze, drugą pod. Przygotował broń, zdjął tłumik i spokojnie przystawił ofierze pod szczękę, tak żeby kula przeleciała przez całą głowę. Kiedy metalowa lufa zetknęło się ze skórą mężczyzna otworzył oczy, było to jak sygnał dla Karola, nacisnął spust. Życie uleciało w chwilę, gasnący wzrok spoglądał w sufit, ściana za łóżkiem pokryła się czerwonymi kropkami. Ułożył bron w ręku trupa, wszystko wyglądało na zwyczajne samobójstwo. Wolnym krokiem udał się w drogę powrotn