Siedem ogrodów - antologia miłości niechcianej
Jerzy powiódł za moim wzrokiem i znieruchomiał z kubkiem uniesionym w pół drogi do ust.
– Ty i Grażyna? – syknął z niedowierzaniem.
– Skąd wiesz? – podskoczyłem na ławce, jakby ktoś mi wsadził szpilkę w tyłek i wybałuszyłem oczy.
Wskazał mi głową bransoletę.
– Dodać dwa do dwóch potrafię, choćby z racji zawodu – mruknął. – Pokazywała mi to cacko. I co teraz?
Wzruszyłem ramionami.
– Nie wiem. Niby rozumie, że to była chwila uniesienia, ale powiedziała mi, że kiedyś się we mnie kochała, co wcale nie poprawia mi nastroju.
– To ty nie wiedziałeś o tym?
– No skąd? A ty wiedziałeś? – wytrzeszczyłem na niego oczy.
– Każdy wiedział.
Dopiłem szybko piwo i zgniotłem kubeczek.
– Normalnie nie wierzę, w to, co słyszę – mruknąłem.
– Domyślam się, że boisz się konsekwencji seksu z Grażyną. Że się uczepi, jak Iw. Znając ją, nie masz się czego obawiać. Jest na to zbyt dumna.
– Nie chcę chyba na razie o tym gadać, muszę nabrać dystansu. – wstrząsnąłem się jak mokry pies.
Jerzy milczał chwilę, a w końcu wypalił niespodziewanie.
– Kurwa, nie rozumiem tych bab!
Uniosłem znacząco brwi, bo nie bardzo wiedziałem, którędy podążają myśli przyjaciela.
– Iwona jest na ciebie wściekła. Po twoim wyjściu wypłakiwała się przez godzinę w rękaw Grażynie, wyjąc, że jej na tobie zależy, że dotarło do niej, że cię kocha i że nie odpuści. Grażyna wspierała ją jak prawdziwa samarytanka, powiedziała jej, że spróbuje z tobą pogadać, a teraz mi mówisz, że poszła z tobą do łóżka. To gdzie tu jest logika?
Westchnąłem ciężko, rozumiejąc z tego tyle, co i Jurek. Miałem całkowity mętlik w głowie.