Sekcja
- Witam wszystkich obserwatorów na sekcji, przeprowadzanej przez mą skromną osobę - zaczął mówić Piotr - Będzie ona o tyle nietypowa, że przeprowadzana na jeszcze żywym ciele.
Wszyscy zgromadzeni dookoła zaczęli szeptać podnieconymi głosami, ale zaraz umilkli pod wzrokiem chirurga. Sekcja nie odbywała się w sterylnym szpitalu, ale na polanie w małym lesie, na stole zrobionym z marnie zbitych desek. Nogi były nierówne, przez co konstrukcja chybotała przy każdym dotknięciu, ale najwyraźniej nikomu to nie przeszkadzało.
- Operację przeprowadzę tym oto nożem - kontynuował Piotr pokazując dobrej jakości nóż kuchenny, bardziej podobny do tasaka niż chirurgicznego skalpela, na którego widok widownia westchnęła - Przejdźmy zatem do sekcji.
Pacjent rozejrzał się żałosnym wzrokiem dookoła, szukając ucieczki, ale został mocno przywiązany i nie miał na nią szans. Wydał żałosny dźwięk, ale publiczność ze złośliwymi minami przyglądała się tylko z wyczekiwaniem. W końcu Piotr przeszedł do rzeczy. Podniósł w teatralnym geście nóż, a po chwili opuścił go z siłą i obciął pacjentowi jedną dłoń. Ten nie miał chyba nawet siły krzyczeć, ale zaczął się znów szamotać. Za chwilę do pierwszej dłoni, dołączyła druga, a potem obie stopy. Piotr, wykazując się nie małym doświadczeniem, skracał co raz bardziej członki, a w którymś momencie, którego nikt nie zauważył, leżący na stole wyzionął ducha. Sekcja jednak trwała dalej, bo "lekarz" najwyraźniej nie miał dosyć. Powolnym, prostym cięciem rozpłatał brzuch, z którego zaczęły wylewać się wnętrzności. Zostały natychmiast wyjęte i równo poukładane na drewnianym stole, by każdy mógł je podziwiać. Kiedy wewnątrz ciała nie pozostało nic ciekawego, zostało brutalnie zrzucone ze stołu i wykopane w krzaki przez rozszalałą gawiedź. Jednakże pokaz się nie skończył, gdyż Piotr zachował sobie odciętą głowę, z której zaczął wydobywać co ciekawsze części. Na pierwszy ogień poszły gałki oczne, a gdy się z nimi uporał, zaczął wyciągać mózg. Tłum wydawał z siebie "ochy" i "achy", na co osobnik z nożem reagował złośliwymi uśmieszkami. Głowa została opróżniona, ale i na tym zabawa się nie skończyła - teraz wszystkie narządy posłużyły jako części dzieła artystycznego. Piotr zaczął układać różne kształty i figury, z których co ciekawsze publika nagradzała brawami. Na koniec pozostałe szczątki zostały rozrzucone po lesie ku uciesze tłumu. Gdy przeprowadzający operację stał już tylko nad pustym stołem z upapranym nożem, w finalnym geście oblizał go, na co jedna część widzów głośno zawyła, a druga zastygła zniesmaczona z różnymi grymasami.
Wtem wszyscy zebrani usłyszeli wołanie - Piotrusiu! Skończ już się bawić i chodź na obiadek! - na co nieustraszony chirurg odpowiedział - Już idę mamusiu!
Wszyscy natychmiast rozbiegli się do swoich domów, a Piotrek z nożem kuchennym swojej mamy poszedł dumnie na obiad. Bardzo lubił przeprowadzać sekcje przed kolegami, bo wtedy wszyscy go podziwiali. Nie każdy bowiem w wieku dziesięciu lat mógł się pochwalić tyloma operacjami na żabach.