Rozmowa ze śmiercią
iechała się do starszego człowieka
-no i widzisz teraz też Ci się nie udało, oczywiście miałem żonę ale ona też już nie żyje , umierała na raka przez pięć lat.
-Jej naplawdę baldzo mi przyklo ….A gdyby pan mógł to zmienił by pan coś w swoim życiu ??
Wiktor zapalił drugiego papierosa zaciągnął się i powiedział
-Może ci się to wydać dziwne albo wcale tego nie zrozumiesz ale, nie zmienił bym nic w moim życiu.
Poznałem fantastyczną kobietą z którą przeżyłem prawie pięćdziesiąt lat , miałem fantastycznego syna i doczekałem się wnuka. Jeśli naprawdę istnieje coś takiego jak niebo to wierzę w to że wszyscy tam na mnie czekają i kiedyś się znowu zobaczymy.Jeśli Bóg tak chciał to trudno ja już pogodziłem się ze swoim losem i cieszę się z tego że dane jest mi przeżyć kolejny dzień.
- No dobrze nie za baldzo Pana lozumiem ale mam ostatnie pytanie ,jaką śmielcią pan chciał by umrzeć?
Wiktor nawet nie był zdziwiony tym pytaniem , rozmowa z tą dziewczynką sprawiała mu wiele przyjemności mimo to ze dotyczyła jego najgorszych chwil w życiu .
- sądzę że śmierć powinna przyjść z nienacka, najlepsza śmierć dla człowiek jest wtedy gdy jej się nie spodziewa ,na przykład we śnie kładzie się ktoś i już nigdy się nie budzi i nie ma świadomości że umiera.
- dobrze plose Pana ja muszę iść , dzisiaj mam polozmawiać jeszcze z pięcioma innymi ludźmi.
Dziewczynka pościła swój balonik i pobiegła w stronę ulicy , Wiktor zobaczył że dziewczynka już dobiegała do końca chodnika i nagle…. znikła, Wiktor zerwał się z ławki i już miał iść w stronę gdzie jeszcze przed sekundą wdział mała Amelkę. Wstał, zrobił trzy kroki , upadł i już nigdy się nie podniósł.