Rozmarzyłem się ( z cyklu: Historyjki" )
Jego umiłowanie prawdy zwróciło moją uwagę. Pan doktor był dobry, trzymał mnie za rękę i patrzył mi w oczy. „Porządek być musi – powiedział. - Nie mogę udawać, że tego nie widzę. Jest pan chory. To, że pan jeszcze żyje, zawdzięcza jakiejś wyższej sile. Teraz wszystko od pana zależy. Tu są proszki. Niech pan je zażywa do woli, ale bez przesady. My tu jesteśmy dla pana. Na każde skinienie. Śmierć nas nie interesuje. No, śmiało.”
Przypomniałem sobie tę poranną wizytę u lekarza. Właśnie jadłem kiszonego ogórka. Żonę mam dobrą. Ostatnio dogadza mi, jakbym miał umrzeć. To trochę przykre.
„Panu się wydaje, że jest zdrowy – mówił lekarz. – Nic bardziej błędnego. Pan musi się dowiedzieć, że do nas przychodzą tylko chorzy. Zaczniemy od początku. Ja panu powiem, że jest chory, a pan w to uwierzy. Potem zaczniemy działać. Położymy pana w szpitalu. No co? Dobry pomysł?”
Usiadłem na łóżku i się zamyśliłem. Właśnie zjadłem kiszonego ogórka, i pić mi się chciało. Więc mnie tam chcą? – myślałem – Cały szpital czeka na mnie? Hm… Chcą mnie. A ja myślałem…
Rozmarzyłem się… Kiedy już wyzdrowieję – będę prawdziwym mężczyzną.