Rozdział III
- Ale ja nie chcę! Nie chcę mieszkać z taką osobą, pod jednym dachem.
- Żadnego ale! - Barbara przejęła inicjatywę. - To jest twój prawny opiekun. Szybko bierz telefon i dzwoń.
- Ja? A ty tego nie możesz zrobić?
- Dobra. Podaj numer.
- Jego stan nie jest najlepszy - powiedział lekarz do pielęgniarki. - Raczej z tego wyjdzie, ale nie obejdzie się bez rehabilitacji.
- Ocknął się - rzekła znudzona.
- Panie Marku, czy mnie pan słyszy? - spytał doktor. Dobrze, że miał dokumenty przy sobie, to chociaż wiedzą kim jest.
- Gdzie... gdzie ja jestem? - powiedział, rozglądając się po otoczeniu. Nie poznawał tych zielonych ścian i dziwnego smrodu, unoszącego się w tym dusznym pomieszczeniu.
- W szpitalu. Miał pan wypadek. Czy zna pan numer do kogoś z rodziny?
- Wody... mógłbym dostać wody?
- Jasne - podał jemu szklankę.
Nagle zadzwonił jego telefon. Obaj się przestraszyli, usłyszawszy.
- Halo? - spytał Marek.
- Łukasz jest u nas.
- Kto mówi?
- Jego babcia. Kiedy go odbierzesz?
- Nie wiem. Na razie jestem w szpitalu.
- W szpitalu? Jak to w szpitalu?
- Miałem wypadek.
- Zaraz tam będziemy - odpowiedziała, rozłączając się.