Rozdział I
ciągnął ku niemu zapalniczkę. -Uratowałeś mnie. -Maciek to jest Justyna, Justyna to jest Maciek- powiedział wydmuchując dym Damian. -Miło. Daj mi dwa tygodnie- powiedział Maciek, a Justyna patrzyła raz na jednego, raz na drugiego nie rozumiejąc o co chodzi. -Ogarnij się. -Ty chcesz? Spoko. -Spierdalaj, nawet moja cierpliwość się kiedyś kończy i zapewniam cię, że nie chcesz się o tym przekonać. Dziewczyna patrzyła raz na jednego, a raz na drugiego nierozumiejącym wzrokiem. -Chcesz?- Damian wyciągnął w jej stronę do połowy wypalonego papierosa. Skinęła głową, właściwie czemu nie. Wciągnęła dym do płuc i się zakrztusiła. Chłopak tłumiąc śmiech zaczął klepać ją po plecach. -Wiedziałem, że nie palisz. Nigdy nie wypaliłaś nawet jednego szluga, nie? -Widać, że nie stąd.- Maciek z kpiącym uśmiechem obrzucił dziewczynę spojrzeniem od góry do dołu. -Nie kazałem ci przypadkiem spierdalać?- wycedził przez zęby Damian. -Bez nerwów, robi się.- Chłopak odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. -Nie, nie paliłam. -Daj, nauczę cię. Na początek wciągaj tak, jakbyś nabierała powietrza przed nurkowaniem i wypuszczasz. Znowu zaczęła kasłać. -Nie umiem. - Wciągnij dym, przytrzymaj kilka sekund i odetchnij normalnie jak oddychasz, i go wypuść, ale nie połykaj- spojrzał na nią i uśmiechnął się.- Moja krew. Usiadła koło niego na trawie i oparła się o niego plecami. Wszystko było jak kiedyś. Były wakacje, siedzieli razem i patrzyli w niebo. Chociaż równocześnie nic nie było takie jak dawniej… Byli starsi, bardziej przez życie doświadczeni, na swoje sposoby poranieni… Tylko stan w ich głowie był taki jak kiedyś. -O czym myślisz?- spytała. -O tym, że chciałbym tak siedzieć i łapać chwile ulotne jak ulotka… -Ulotne chwile łapać jak fotka-dokończyła cytat i uśmiechnęła się.-Właściwie dlaczego nie? -Ależ owszem, czemu nie, Damianowi też coś od życia należy się. Ale wszystko ma swoje priorytety niestety, wady no i na szczęście też zalety. A ty, o czym myślałaś? -O życiu, jego sensie. Wszystkim i niczym. -Lubisz filozofować. Życie to nic innego jak balans na równoważni- smutek i szczęście. A sensem jest żyć przeciw wszystkiemu co chce nas pokonać… -Poeta-roześmiała się.