Rozdział 7
Był bardzo zdenerwowany. Jak ta kobieta, znalazła go o tej porze? Najwidoczniej ktoś z osób, które dzisiaj wypytywał musiał jej donieść. Mógł to przewidzieć. „Może i to dobrze? Będę miał z głowy tą całą sprawę” – pomyślał, zawiązując sznurówki u swoich nienagannie wypastowanych pantofli. Jego ojciec zawsze mu powtarzał, że czyste dłonie i błyszczące buty to atrybut każdego mężczyzny. Tak, więc on zawsze przed każdym wyjściem dokładnie sprawdzał stan obuwia i swoich dłoni. Zajrzał jeszcze raz do kuchni wynajętego domu, by napić się wody, a następnie wyszedł. Wsiadając do swojego auta cały czas myślał o odebranym wcześniej telefonie. Kobieta ta musiała mieć najwyraźniej mocny charakter, skoro dobrowolnie wzywała go do siebie. Krzysiek musiał być lojalny wobec swojej klientki, jednak od samego początku sprawa była dla niego wielce niejasna. Helena Paśnicka wydawała się być kobietą o bardzo niestabilnej psychice. Cały czas nerwowo podkreślała, jak ważny jest dla niej skarb, który Berenika przed nią ukrywa. Początkowo nie rozumiał, co też mogłaby jej ukraść. Jednak, kiedy okazało się, że jest to jej wnuczka był mocno zdziwiony. Odradzał kobiecie złożenie pozwu do sądu rodzinnego, lecz starsza pani była nieugięta. Jemu w zadaniu przypadło zebranie dowodów na niekorzyść jej synowej. Cóż miał do wyboru? Mógł zrezygnować z tej sprawy i pozwolić, by kobieta najęła jakiegoś rządnego szybkiego rozgłosu laika, który nie zważając na nic pomoże jej. Bądź też przyjąć zlecenie i obiektywnie ocenić sytuację. Przecież, jeśli faktycznie dziecku dzieje się krzywda, będzie mógł zareagować. Jeśli, jednak jego klientka przesadza, będzie mógł zaradzić krzywdzie, jaka może się wydarzyć. Jego sytuacja materialna była na tyle dobra, że nie musiał już pakować się w sprawy tego rodzaju.
W końcu podjechał pod dom kobiety. Podszedł do dużych dębowych drzwi i zapukał. Specjalnie nie użył dzwonka, by nie obudzić dziecka, które z pewnością już spało. Po chwili drzwi otworzyły się. Po drugiej stronie zobaczył kobietę o długich, rozpuszczonych blond włosach. Była jego wzrostu. Jej zielone oczy przyciągały i magnesowały. Przez ułamek sekundy zapomniał, po co właściwie tu przyjechał.
- Planuje pan wejść? Nie mam zamiaru chwalić się przed sąsiadami fanaberiami mojej teściowej – powiedziała, wyrywając go z zamyślenia. Te słowa zaskoczyły go. Była bardzo pewna siebie. Nie wiedział, czy to dobrze, czy źle. Wszedł do środka i od razu został porażony kunsztem z jakim dom został wykończony. Już z zewnątrz wyglądał on niesamowicie, nawet nocą. Wnętrze było wprost przepiękne. Mężczyzna zachwycał się każdym detalem. „To musiało sporo kosztować” - pomyślał, lecz szybko ugryzł się w język, gdyż zdał sobie sprawę, że wypowiedział te słowa na głos.
- Czasami mam wrażenie, że wręcz za dużo – odrzekła, siadając na kanapie w salonie.
- Dlaczego?
- Długa historia. Nie po to się spotkaliśmy, prawda?
- Prawda. Muszę przyznać, że zbiła mnie pani z tropu.
- Więc proszę pytać. Niech pan przeprowadzi swój wywiad na osobie najbardziej zainteresowanej sprawą.
- Pani Bereniko. Pani teściowa wynajęła mnie, abym sprawdził, czy…