Retrospekcje
cute;j wzrok w miejscu podłogi, gdzie właśnie spoczął nóż, którego nie mogły już utrzymać przezroczyste dłonie Malioary, niezdolne do ukrycia przebijającej przez nie czerwieni, o którą wsparła się klęcząc przy rozłożonym na kanapie ciele Bruna, które zdawało się ucinać sobie drzemkę. Możliwe, że przyśniło mu się przez ścianę jak mówiła, że kocha tego wariata, gdy się rżnęli i że uznane przez niego za grę wstępną słowa miały znaleźć odbicie w wykradnięciu mu pieniędzy i ucieczce, bo ma go już dość, i jak za tą samą ścianą uczy go kobiecego ciała i mówi, że jej z nim najlepiej, bo oddaje mu się dlatego, że go kocha, że jest inny, że jej nie bije, że nie wie, dlaczego tak się zakochała. Może dlatego, że nie był takim skurwysynem jak alfonsi tacy jak Bruno? Może też właśnie dlatego nie był w stanie zapewnić bytu sobie i ewentualnej rodzinie? To drugie może dlatego, że był jeszcze gorszym... Pytając „że jak jej z nim najlepiej, to czemu krzyczy jak to robi z Brunem?” wolałby chyba usłyszeć to, co Bruno, któremu mówi, że udaje, żeby chłopak się nie załamał, ale Gesmo mogła powiedzieć prawdę. „Bo mnie boli” zabrzmiało jak zafałszowany dźwięk przeskakujący gwałtownie po klawiszach lub zrywający struny czy smyczek, po którym następuje cisza, którą próbuje się ukryć w ciemności między zmianami planu. Mijający Gesmo ludzie nie wiedzą, co to szczęście, ale on też się będzie kiedyś uśmiechał, dzisiaj już za późno, ale jutro od rana będzie starał się o pracę. Gdyby mógł wykorzystać swój urok sprzed wypadku, gdyby wśród tłumu pasażerów byli wydawcy, którzy nie wyrzucą kupionych za bułkę lub kobiecy uśmiech wierszy i rysunków, gdyby nie był taki brudny i zmęczony, bo żadne kobiece dłonie, ale jutro spróbuje się umyć, będzie lżejszy i bardziej energiczny, a teraz się prześpi. Na skrzydłach marzeń pędził pod prąd przez swe życie i z cofającym się czasem było mu coraz lepiej. Powinniśmy mu życzyć śmierci tej nocy, by nie męczył siebie i nas porannym jasnowidzeniem przeszłości, że nie musiało tak być, że mogło być inaczej. Tymczasem również sen Bruna przewinięto do początku, by po jego przebudzeniu to samo zrobić z wydarzeniami w saloniku, począwszy od wybielenia jego koszuli z zakrwawionych dłoni Male, która chyba skaleczyła się w palec przy próbie samobójstwa. Bruno zgoła lepiej panujący nad nożem energicznym gestem ręki sprawił, że narzędzie samo rzuciło się w objęcia jego dłoni, która zaraz przekazała go z powrotem kobiecie, która niezbyt wprawnym ruchem umieściła ostrze w swoim boku, zdaje się, że uczyniła to na tyle nieudolnie, iż Bruno zmuszony był wyjąć go i wśród gestykulacji wręczyć jeszcze raz zniecierpliwionej Male, która słysząc gwałtowne parkowanie samochodu i czyjeś kroki poszła na chwilę odłożyć nóż na swoje miejsce. Gesmo wbiegł tyłem roztargniony czymś strasznie, Bruno objął go na powitanie i zaciągnął energicznie na środek pokoiku z pewnością wyjaśniając mu dyskretnie, że mają z Male coś do załatwienia na osobności, a gdy mu to tłumaczył, taśma skończyła swój bieg osiągając początek projekcji, której puszczenie zgodnie zbiegiem historii jest zbędne, bo dobrze wiemy, co się stało, gdy za wyproszonym zamknęły się drzwi. Czy potoczyłoby się to inaczej, gdyby poznała Gesmo zanim łza sunąca po krzywej łuków i wypukłości jej ciała dotarła w najintymniejsze miejsce, gdzie pomieszana z wysokooktanową dziewiczą krwią zdaje się nabierać mocy choćby przydzielania ról społecznych dobrej jakości towarom i ich przedsiębiorczym konsumentom? Gesmo już się nad tym nie zastanawiał, gdy spacerował nad ranem wzdłuż torów marząc o na przemian o matczynej czułości i siedmiu dziewicach, którym mógłby wkładać penisa w waginy. Wsłuchiwał się w przemysłowe odgłosy odchodzącej nocy, kt&oacu