Ratchet & Clank: misja II: Marcadia, cz III

Autor: Rinoa017
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- I co teraz? – Zapytałem Clanka, kręcąc głową. – Przecież nie wiemy nawet, co dokładnie się dzieje. – Powiedziałem to i nagle stanąłem, jakby ktoś wykuł mnie z żelaza. Ojciec Sashy! – Clank! Ojciec Sashy jest teraz jak gdyby pierwszoplanową postacią. – Zacząłem mówić z napięciem w głosie. – Rozumiesz? Prezydent Marcadii!

- Tak, rozumiem, rozumiem. Ale wiesz? Możliwe, że jest w tym dużo z prawdy. – Powiedział robocik, przykładając małą robocią rączkę do „ust”.

- Nom… To co dalej? – Zapytałem. Mój entuzjazm szybko ostygł. Bo, w końcu… Gdzie jest Tata Sashy?

- Musimy znaleźć prezydenta.

- Taa… - Odpowiedziałem ze śmiechem, który jednak zabrzmiał trochę nerwowo. – No… To do roboty. – Odparłem jakby z trudnością. – Mamy duży obszar do obszukania.

- Nie koniecznie.

- Tak?

- Wiadomość z Phoenixa. – Odpowiedział na to Clank i dał mi swój komunikator. Wyglądało to trochę, jakby wyleciał on z jego brzucha, rozrywając blachy. Jednak dla Clanka nic się w prawdzie nie stało. Faktycznie. Jego komunikator był ukryty w nim samym. To było nawet dosyć przydatne.

Na ekranie pojawiła się komandor Sasha. A więc jednak o nas nie zapomniała.

- Jak tam, chłopaki? – Zapytała z przekąsem na powitanie.

- No, nawet nieźle. – Odparłem. Jednak moja mina wskazywała na cos innego, widziałem to po jej twarzy. Nagle się skrzywiła, wyglądała na wystraszoną.

- Czego się dowiedzieliście? – Spytała nagle, wyrywając się do kamerki.

- Że twój ojciec jest w niezłych tarapatach. Wiesz, gdzie może się znajdować? – Zapytał Clank, patrząc na nią rzeczowo, jak zwykle, zresztą.

- Nie… - Odpowiedziała ze smutkiem pani komandor.

- A jego ostatnia pozycja? Gdzie był? – Zapytałem. Miałem nadzieję, że dalej tam jest.

- W białym domu. Podajcie swoją pozycję, postaram się was pokierować. Och, jak dawno nie byłam w domu… - Wyrwało się Sashy z głębi serca. – Jak dawno…

- Tak, domyślam się. – Odparłem. – A co do pozycji… Nie łatwo będzie ją określić… Nie wiem nawet, w jakim mieście jesteśmy, wszystko zrównali tutaj z ziemią.

- Poczekajcie, poszukam was. Znaczy, waszych nadajników. – Odpowiedziała Sasha i zniknęła. Zaraz jednak wróciła smutna. Jeszcze w takim stanie jej nie widziałem. – Stoicie na nim… - Odparła. Na jej policzku pojawiła się malutka łza.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Rinoa017
Użytkownik - Rinoa017

O sobie samym: Nie ma dobrej i złej strony. Są tylko dwa punkty widzenia...
Ostatnio widziany: 2024-10-27 10:01:18