Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 9
- Nie wiedziałam. Maks dziękuję, ale to nasz problem.
Czasem jej duma działała mu na nerwy. Nie ofiarował jej żadnego rozwiązania bo nawet nie wiedział, jaki jest stan dziewczyny. Chciał jedynie pomóc. Podać jej pomocną dłoń, żeby nie była sama w tej sytuacji. A ona go odrzuciła.
Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym wyszedł i udał się prosto do szpitala. Na miejscu od razu udał się do lekarza u którego musiała być wczoraj dziewczyna Kajtka. Ich miejscowość nie była duża, dlatego pracował tam tylko jeden hematolog. Ostrożnie zapukał do gabinetu i kiedy usłyszał „proszę”, wszedł. Ku jego zdziwieniu zobaczył kolegę że szkoły. Artur Milewski. Nic się nie zmienił. Ten sam wysoki dryblas o zielonych oczach i kruczoczarnych włosach. Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i po krótkiej wymianie zdań przeszli do rzeczy.
- Artek, słuchaj. Wczoraj była tu moje znajoma Judyta. Nie wiem, jak ma na nazwisko. Wiem, jednak że podejrzewasz białaczkę. Dziewczyna jest w ciąży.
- Nie znasz nazwiska, a to twoja znajoma, tak? Jak jest naprawdę?
- Ach skrupulatny, jak dawniej. Dobra złapałeś mnie na kłamstwie. To jest dziewczyna brata Inki. Pamiętasz ją?
- No jasne, że tak! Wczoraj ją tu widziałem. Coś z jej ręką było nie tak.
- Wiem. Poniekąd przeze mnie. Ale powiedz mi najpierw, co z Judytą? Robiłeś już jej badania na określenie białaczki?
- Tak. Właśnie przed chwilą dostałem jej wyniki.
- Na cito? I jak?
- O widzę kolega po fachu?
- Tak. Pediatra. No mów.
- Wiesz, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska? - Maks był coraz bardziej podenerwowany. Artur zaczynał go drażnić. Wiedział, że namawia go nagięcia zasad, ale w tym momencie nie był lekarzem, a znajomym chorej osoby.
- Wiem stary, ale zależy mi bardzo. Widzę, jak oni wszyscy się tym gryzą. Inka chodzi po domu całymi nocami.
- To wy aż tak blisko jesteście?
- Mieszkam w ich leśniczówce, bo remontuję swój dom. Ale wiesz, dla własnego spokoju chcę wiedzieć.
- Nie nabieraj mnie widzę, jak ci oczy błyszczą. Maks ja ci nic nie powiem. Wiesz, jako lekarz, że to nieetyczne. A teraz wybacz, muszę wyjść do łazienki. - Maks chciał wyjść, kiedy kolega klepnął go po ramieniu i dodał. - Siedź, nie mamy dzisiaj sporo pacjentów. Jak wrócę to wypijemy kawę i porozmawiamy o starych czasach. Ile to już lat? - to m&oacut